Dawałam sobie przyzwolenie na eksperymentowanie i zmiany

„Myślę, że niezależnie od miejsca i roli – jako prawnik in-house czy też prawnik kancelaryjny – najważniejsza jest atmosfera pracy i współpraca z ludźmi, których darzymy szacunkiem, i od których możemy się uczyć”- rozmowa z Małgorzatą Chruściak, adwokatką, członkinią Rady Nadzorczej BNP Paribas Bank Polska i założycielką firmy „Mentoring dla Prawników”.

W trakcie swojej kariery zawodowej pracowała Pani w wiodących na polskim rynku kancelariach / firmach konsultingowych, a także w firmach prywatnych, jako prawnik in-house, przeplatając miejsca pracy. Skąd taki pomysł na ścieżkę zawodową?

Z perspektywy czasu myślę, że moja droga zawodowa wzięła się z chęci uczenia się nowych rzeczy i rozwoju, a jednocześnie szukania miejsca, w którym odnajdowałabym w pracy radość i satysfakcję. Nie sądzę, abym miała na początku tej drogi jakiś plan. Dawałam sobie jednak przyzwolenie na eksperymentowanie i zmiany.

Już w trakcie studiów zainteresowały mnie instytucje finansowe. Myślę, że była w tym pewna fascynacja nowością, poczucie, że to jest bardzo ważny element naszej nowej, polskiej rzeczywistości początku lat 90-tych. Rynek finansowy, jaki dziś znamy, dopiero zaczynał się w Polsce budować. Stąd wybór tematu pracy magisterskiej, dotyczącej europejskiej dyrektywy regulującej działalność banków.

Gdy szukałam więc swej pierwszej pracy w zawodzie na piątym roku studiów, zainteresowało mnie ogłoszenie o rekrutacji w Banku Pekao do Departamentu Finansowania Przedsięwzięć – brzmiało super ekscytująco! I ten mój entuzjazm chyba się spodobał rozmówcy, ponieważ dostałam tę pracę.

W pierwszym okresie mojej pracy zawodowej trzykrotnie zmieniałam pracę, w odstępach około półtora-rocznych. Z pierwszego banku odeszłam do Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych, który właśnie wyodrębniał się z Giełdy Papierów Wartościowych. To było fantastyczne doświadczenie uczestniczyć w tworzeniu zrębów tej instytucji, pracy nad regulacjami wewnętrznymi. W zespole prawnym pracowało kilkoro równie młodych jak ja zapaleńców, pełnych pasji i entuzjazmu. Po półtora roku poczułam jednak, że zaczyna mnie nużyć codzienność i powtarzalność mojej pracy. Dziś zdaję sobie sprawę, jak złudne było to uczucie i jak bardzo nie doceniałam potencjału, który krył się w tej pracy. Wtedy jednak miałam wrażenie, że to czego mogłam się nauczyć już wiem, pora więc ruszać dalej.

Skusiła mnie wtedy oferta mojego byłego szefa z Pekao, który poszukiwał prawnika do obsługi Departamentu Kredytowego Amerbanku. To był strzał w dziesiątkę! Okazało się, że jako jedyny prawnik zatrudniony w banku miałam możliwość poznania od podszewki tego, jak on funkcjonuje bank, będący jednocześnie spółką giełdową. Począwszy od tematów stricte bankowych, po aspekty korporacyjne, w tym obsługę prawną banku, jako spółki giełdowej i domu maklerskiego. Jednocześnie, mnóstwo uczyłam się od dwojga adwokatów, którzy stale współpracowali z bankiem. Świetnie czułam się wśród pracowników banku, ogromną frajdę sprawiała mi praca projektowa i poczucie bycia częścią zespołu. To było pierwsze miejsce, w którym poczułam że mogłabym zostać na dłużej.

Gdy dostałam więc propozycję dołączenia do kancelarii White&Case, miałam sporo wątpliwości. Praca w banku sprawiała mi wielką satysfakcję, czułam że się w niej ciągle rozwijam a jednocześnie, regularne godziny pracy pozwalały mi płynnie łączyć życie rodzinne i zawodowe.

O tym, jak pracuje się w amerykańskiej kancelarii, to jest o ogromnych wymaganiach co do godzin pracy i super wysokich standardach, krążyły legendy. Tym razem skusiła mnie ciekawość, aby sprawdzić, ile w tych legendach jest prawdy. No i czułam się ogromnie wyróżniona zaproszeniem do współpracy w tak renomowanej kancelarii, w międzynarodowym środowisku.

Czym się różni praca w kancelarii od pracy jako prawnik in-house? Która ze ścieżek zawodowych jest Pani bliższa i dlaczego?

Myślę, ze każda była dobra na danym etapie mojego życia. Nie potrafię więc wskazać, która z tych ścieżek była mi bliższa.

Praca prawnika in-house dała mi dobre zrozumienie roli prawnika wspierającego biznes. Praca w kancelarii, dzięki współpracy z bardzo dobrymi prawnikami, dała mi świetny warsztat.

Myślę, że niezależnie od miejsca i roli – jako prawnik in-house czy też prawnik kancelaryjny – najważniejsza była dla mnie zawsze atmosfera pracy i współpraca z ludźmi, do których czułam szacunek i miałam wrażenie, że mogę się wiele od nich nauczyć.

W pracy prawnika in-house najbardziej ceniłam to, że byłam bardzo blisko biznesu. Miałam możliwość uczestniczenia w projektach, w których element prawny był tylko jednym z elementów większej całości. Ważnym, ponieważ od dobrej strukturyzacji prawnej często zależało powodzenie projektu. Jednak… istotą projektu był jego aspekt biznesowy.

W tej pracy widziałam całość zagadnienia, od samego początku procesu tj. od oceny biznesowej i podejmowania decyzji co do kształtu i kierunku projektu, poprzez jego wdrażanie aż do finalizacji. Praca w EY Law, która dawała mi możliwość bliskiej i szerokiej współpracy w ramach zespoły ekspertów wszechstronnie obsługujących instytucje finansowe, była dla mnie powrotem do tego, co tak bardzo podobało mi się w roli prawnika in-house.

Po dołączeniu do kancelarii, ku mojemu zaskoczeniu dobrze odnalazłam się także w roli prawnika kancelaryjnego. Muszę jednak przyznać, że zrozumienie odmienności tej roli zajęło mi kilka miesięcy i wymagało dużej cierpliwości mojego ówczesnego szefa, mec. Jacka Czabańskiego. W tej pracy najbardziej ceniłam możliwość bliskiej współpracy z doskonałymi prawnikami – najlepszymi ekspertami w swojej dziedzinie – wzajemnej wymiany poglądów, czasem – burzliwych dyskusji. Podobała mi się także zmienność tej pracy, wynikająca ze współpracy z wieloma klientami z różnych stron świata i różnorodność zagadnień, jakimi się zajmowałam. Z biegiem czasu i nabierania doświadczenia, to ja stawałam się tym od kogo uczą się młodsi prawnicy. No i miałam coraz więcej wpływu na to, jak organizuję swoją pracę, i którym zagadnieniom chciałabym się poświęcić.

Którą ścieżkę zawodową i dlaczego poleciłaby Pani młodym prawnikom, dopiero wkraczającym na rynek pracy?

Zgodną z własnymi zainteresowaniami i predyspozycjami.

Moim zdaniem, na początku drogi zawodowej, dobrze jest doświadczać i próbować różnych rzeczy, aby odkryć to, co rzeczywiście daje radość i satysfakcję. Okres studiów daje możliwość takiego doświadczania w ramach praktyk studenckich, do których warto podchodzić z ciekawością i otwartością. Warto też w tym celu wykorzystać okres aplikacji.

Myślę też, że warto obserwować siebie, i regularnie odpowiadać sobie na pytania. Co rzeczywiście sprawia mi przyjemność? Co przychodzi mi z łatwością? W czym jestem na prawdę dobra/dobry? W czym mam szansę być gwiazdą?

Pomocne w znalezieniu odpowiedzi na te pytania mogą być rzetelne narzędzia psychometryczne, które pomogą ułożyć to sobie dobrze w głowie. Wysoki poziom własnej samoświadomości jest moim zdaniem kluczem do sukcesu przy wyborze swojej drogi zawodowej.

Sektor bankowy – czy to dobry, przyszłościowy i rozwojowy sektor dla prawników? Jakie umiejętności i kompetencje są w nim szczególnie pożądane?

Patrząc na moje doświadczenia uważam, że sektor bankowy jest bardzo ciekawy dla prawników. Praca nim jest bogata w różnorodne wyzwania i kwestie wymagające pogłębionej wiedzy prawniczej z różnych obszarów prawa.

Dzięki swojej różnorodności sektor ten ma w sobie potencjał dla prawników o bardzo różnych zainteresowaniach i predyspozycjach. Na przykład, nieco innych predyspozycji i kompetencji wymaga obszar doradztwa regulacyjnego, w którym bardzo pomocne jest myślenie analityczne, wchodzenie w szczegóły, a innych – sektor doradztwa transakcyjnego, w którym super ważna jest dobra logistyka i organizacja, odporność na stres w działaniu pod presją czasu i zdolności negocjacyjne.

Biorąc pod uwagę wciąż zmieniające się regulacje, pojawiające się wyzwania i kwestie wymagające wsparcia prawnego, pracy dla prawników w tym sektorze na pewno przez wiele lat nie zabraknie.

Jest Pani także mentorką, coachem biznesu i certyfikowanym trenerem FRIS. Skąd pomysł na nabycie formalnych kompetencji w tym zakresie?

Myślę, że ważne było dla mnie takie zewnętrzne, obiektywne i rzetelne potwierdzenie, że mam kompetencje i umiejętności, aby profesjonalnie zajmować się coachingiem i mentoringiem.

Akredytacja do EMCC była dużym wyzwaniem, proces jest dosyć trudny i wymagający. Taki jednak powinien być ponieważ z praca coach’a i mentora wiąże się ogromną odpowiedzialnością za drugiego człowieka.

Szkolenie z FRIS sprawiłam sobie w prezencie ponieważ, gdy doświadczyłam tego badania na sobie, uznałam je za bardzo pomocne. Badanie to pomogło mi lepiej zrozumieć motywy mojego postępowania ale także powody pewnych trudności i oporu, jaki odczuwałam czasem w moim życiu zawodowym. Spodobało mi się w nim to, że jest niezwykle pozytywne i fantastycznie pomaga budować dobrą atmosferę, opartą na zrozumieniu i docenieniu odmienności. Zainteresowało mnie na tyle, że chciałam poznać je lepiej. Nie miałam wtedy jeszcze pomysłu, że będę z niego korzystać w moim życiu zawodowym.

Mentoring to nadal nowość na polskim rynku prawniczym. Kim są klienci firmy „Mentoring dla prawników”?

Rozmawiając z prawnikami często słyszę pytanie, czym jest mentoring.
Niewiele osób, z którymi rozmawiam ma wiedzę na ten temat.

A więc tak – zgadzam się, że jest to wciąż stosunkowo nowe narzędzie na polskim rynku. W mojej ocenie, to najciekawsze narzędzie rozwojowe i sama czasem nazywam je „coachingiem plus”. Łączy w sobie wszystkie elementy coachingu, takie jak:

  • praca nad precyzyjnie określonym przez mentee celem procesu,;
  • otwarte pytania;
  • metafora;
  • odzwierciedlanie z inspiracyjnym pokazaniem przez mentora jego doświadczeń i jego drogi.

Wszystko to po to, aby mentee mógł znaleźć najlepszą dla siebie drogę, prowadzącą go do wybranego przez niego celu.
Moc mentoringu wynika między innymi z tego, że mentor łączy w sobie doświadczenie, życzliwość, otwartość i ciekawość mentee i jego świata, z neutralnością i obiektywizmem.
Moimi klientami są główne prawniczki i prawnicy, którzy chcą świadomie budować karierę, w oparciu o swoje predyspozycje i mocne strony.

Mam klientów zarówno pośród prawników kancelaryjnych, jak i in-house.

Jak można ich opisać?

Są na różnym etapie swojej drogi zawodowej, a więc współpracuję z osobami które są za początku swojej drogi zawodowej, ale także z takimi, którzy znaleźli się na pewnym rozwidleniu dróg i zastanawiają się, którą z nich wybrać, aby iść dalej.

Co skłania ich do współpracy z Panią?

Czasem do współpracy ze mną skłania ich poczucie, że są w miejscu, które nie jest ich, w którym nie chcą być. Czasem, nie wiedzą, jak wybrnąć z tego zaułka, czasem – chcą świadomie poszukać miejsca, które uznają za swoje. Czasem powodem nawiązania współpracy jest to, że chcą się, jak najlepiej odnaleźć w miejscu lub roli, w którym obecnie pracują, np. dobrze ułożyć sobie relacje w zespole, znaleźć pomysł na swój rozwój lub na to, jak być dobrym szefem dla swojego zespołu.

Mam także klientów, którzy chcą dobrze ułożyć sobie swój biznes prawniczy i potrzebują sparing partnera do przegadania swoich pomysłów, wątpliwości i rozterek.

Myślę, ze wszystkich moich klientów mentoringowych łączy to, że poszukują wsparcia osoby, która jest życzliwa i rozumie ich świat, ale jednocześnie jest obiektywna, bezstronna i niezależna.

Prowadzę także „szyte na miarę” warsztaty rozwojowe dla prawników w zakresie tzw. kompetencji „miękkich”, których celem jest wzmacnianie kompetencji przywódczych, oraz dla zespołów prawniczych, których celem jest integracja zespołu, zwiększenie zaangażowania i motywacji jego członków oraz poprawa komunikacji w zespole.

Kto korzysta, a kto powinien skorzystać z tego rodzaju doradztwa? Z jakimi wyzwaniami się Pani mierzy?

Mówiąc w dużym skrócie, korzystają osoby, które mają świadomość tego, że w drogę najlepiej wyruszać z życzliwą osobą, która już wcześniej nią szła i jej wsparcie może pomóc w uniknięciu pułapek i szczęśliwym dotarciu do celu.

A kto powinien korzystać?

Myślę, że każdy kto chce się rozwijać, jak najlepiej wykorzystując swój naturalny potencjał.

Chciałabym jednak bardzo mocno podkreślić, że mentoring nie jest doradztwem. Mentor może pokazywać swoje doświadczenie, czasem podejście do tematu, rozwiązanie które u niego zadziałało. Wszystko po to, aby zainspirować mentee do znalezienia jego własnego rozwiązania.

Z takiego właśnie rozumienia mentoringu wynikało moje największe wyzwanie, gdy zaczynałam moją przygodę z mentoringiem. To jest rola bardzo odmienna od roli prawnika. Zadaniem prawnika jest przedstawienie możliwych rozwiązań, dokonanie ich oceny pod kątem ewentualnych ryzyk i szukanie możliwości ich ograniczenia lub wyeliminowania. Jednym zdaniem to prawnik szuka i proponuje rozwiązania klientowi. Jako prawnik jestem przyzwyczajona do tego, że w pracy zawodowej moi klienci oczekują ode mnie konkretnych rad i rozwiązań.

W mentoringu jest dokładnie odwrotnie. Dobry mentor wspiera mentee w samodzielnym poszukiwaniach i wyborze najlepszych rozwiązań lecz ich nie proponuje. W procesie mentoringowym mentor powinien bardzo ostrożnie dzielić się swoimi przemyśleniami lub doświadczeniami. Wcześniej powinien upewnić się, że mentee tego nie tylko oczekuje, lecz także potrzebuje (np. dlatego, że brak doświadczenia powoduje, że nie widzi pewnego rozwiązania lub możliwości).

Jakie są wyzwania w pracy mentora?

Po ponad 20 latach pracy w roli doradcy bardzo trudno było mi zmienić moje podejście. Ten doradca czasem „odpala” się we mnie automatycznie. Mam wrażenie, że im więcej mam doświadczenia w pracy mentoringowej tym lepiej potrafię wychwycić ten moment i nad nim zapanować, aby uniknąć ograniczania mentee w jego własnych poszukiwaniach.

W budowaniu takiej samoświadomość bardzo dla mnie pomocne były studia na SWPS i badania psychometryczne, które w trakcie studiów na sobie z wielką ciekawością wypróbowałam.

Pozwoliły mi one na przykład zrozumieć, że dla mnie jedną z największych wartości w życiu jest możliwość budowania dobrych relacji. Praca mentoringowa daje mi możliwość zaspokojenia takiej potrzeby.

Jednak z drugiej strony proces mentoringowy, jak każdy proces, powinien mieć zarówno początek, jak i zakończenie. I to zakończenie relacji bywa dla mnie trudnym przeżyciem ponieważ trudno jest mi rozstać się z mentee. Tego się wciąż uczę i nad tym pracuję, także w czasie superwizji, której regularnie się poddaję.

Czy Pani zdaniem mentoring wśród prawników to dziś konieczność? Jak rozwinie się rynek takich usług w przyszłości?

Z całego serca rekomenduję te formę wsparcia własnego rozwoju. Jestem głęboko przekonana, że dobrze zorganizowany i przeprowadzony proces mentoringowy może być bardzo pomocny.

To pokazuje już sam początek procesu, w którym ludzie często mierzą się z problemem doprecyzowania własnego celu. Takiego doprecyzowania, aby cel był konkretny, mierzalny, osadzony w czasie. Ten etap pracy sprawia bardzo często mentee duży problem. A jak zmieniać się i rozwijać, gdy nie mamy dobrze sprecyzowanego celu?

Czy dziś bardziej niż przed laty? To trudne pytanie i chyba nie mam wiedzy, aby odpowiedzieć na nie generalnie. Intuicyjnie myślę, że tak.

Nasze życie także zawodowe bardzo zmieniły wydarzenia ostatnich lat. Pandemia, straszna wojna tuż za naszymi granicami, pogłębiająca się zmienność i niepewność otoczenia prawnego. To powoduje wielki stres i mnóstwo pytań o to, jak się w tym wszystkim odnaleźć, jak sobie poradzić. Relacja mentoringowa może dać dobrą i bezpieczną przestrzeń na zmierzenie się z nimi.

Jeśli chodzi o rozwój takich usług na rynku prawniczym, jestem głęboko przekonana że świadomość takiej potrzeby bardzo rośnie. Szczególnie w młodszym pokoleniu prawników, którzy niedawno weszli na rynek pracy.


Małgorzata Chruściak – założycielka firmy „Mentoring dla Prawników”, adwokatka i Członkini Rady Nadzorczej BNP Paribas Bank Polska. Absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego i studiów podyplomowych coaching i mentoring, organizowanych przez Szkołę Wyższą Psychologii Społecznej (SWPS), a także kursu „Porozumienie Bez Przemocy” w ramach Akademii NVC. Mentorka w Fundacji Women in Law i Fundacji Liderek Biznesu.

Prawieoprawie