Kontakt akademii i biznesu przynosi obopólne korzyści, choć łączenie pracy naukowej z pracą w kancelarii jest nierzadko bardzo trudne

„Kompetencje i dobra jakość pracy obronią się zawsze, niezależnie od obszaru specjalizacji. Dla każdego wybór dziedziny będzie inny, dlatego warto wykorzystać okres studiów biorąc udział w różnorodnych wydarzeniach organizowanych przez koła naukowe lub zdobyć doświadczenie w zespołach o rożnych specjalizacjach, aby samemu wybrać to, w czym czujemy się najlepiej” – rozmowa z dr Magdaleną Porzeżyńską, radca prawnym, partnerem i wspólnikiem w kancelarii Brysiewicz, Bokina, Sakławski i Wspólnicy.

Od początku swojej kariery była Pani związana z dużymi podmiotami – Dentons, KL Gates – nie tęskni Pani do pracy w tak rozbudowanych, międzynarodowych strukturach? Co skłoniło Panią do zmiany?

Praca w międzynarodowych kancelariach była dla mnie niezwykle cennym doświadczeniem, szczególnie na początku mojej drogi zawodowej. Będąc jeszcze na studiach bardzo chciałam przekonać się na własnej skórze jak wygląda praca w dużej, międzynarodowej kancelarii. Możliwość zdobycia doświadczenia przy największych i najbardziej skomplikowanych transakcjach na rynku wydawała mi się niezwykle atrakcyjna.

Mimo, że dość dobrze potrafiłam się odnaleźć w dynamice pracy w korporacyjnych strukturach, po kilku latach przekonałam się, że ma ona dużo ograniczeń – brak bezpośredniego kontaktu z klientem, doradztwo przy niewielkim wycinku projektu czy wreszcie ograniczenia w kreowaniu marki osobistej i pracy na własne nazwisko. Miałam świadomość, że odpowiedzią na te problemy jest przejście do mniejszej, polskiej kancelarii, co skłoniło mnie do dokonania takiej zawodowej rewolucji.

Po dwóch latach pracy w kancelarii Brysiewicz Bokina Sakławski i Wspólnicy została Pani partnerem. Wiele się mówi o tym, że kobietom-prawniczkom jest trudniej rozwijać karierę. Liczba kobiet na najwyższych stanowiskach w kancelariach jest mniejsza niż mężczyzn. Z Pani obserwacji rynkowych – czy rzeczywiście w branży prawniczej istnieje szklany sufit? Czy uważa Pani, że w jakichś specjalizacjach jest kobietom trudniej, a w innych – łatwiej?

Miałam ogromne szczęście, że trafiłam do kancelarii, której obca jest bariera w postaci szklanego sufitu. Zjawisko to niestety powszechnie występuje w naszej branży, niezależnie od wybranej specjalizacji, choć w niektórych obszarach doradztwa -„zmaskulinizowanych” z uwagi na swoją specyfikę – jak np. w energetyce – jest z pewnością jeszcze bardziej nasilone. Z moich obserwacji wynika również, że często dotyka zespoły o rozbudowanej i sformalizowanej strukturze, co jest charakterystyczne dla dużych kancelarii.

Przechodząc do kancelarii Brysiewicz, Bokina, Sakławski i Wspólnicy dołączałam w charakterze prawnika, którego rolą było merytoryczne wsparcie przy realizowanych projektach. Jednak dosyć szybko, dzięki zdobytemu zaufaniu moich kolegów oraz dostrzeżeniu przez nich zaangażowania i potencjału, udało mi się uwierzyć w siebie i w pełni rozwinąć skrzydła, czego zwieńczeniem był awans na partnera i wspólnika.

Energetyka, w której m.in. się Pani specjalizuje – to obszerna dziedzina, bez wątpienia perspektywiczna. Jakie kompetencje przydają się aby odnieść sukces, specjalizując się w prawie energetycznym? Na jaką pod-specjalizację warto postawić?

Taka specjalizacja jak prawo energetyczne jest niewątpliwie przyszłościowa, w szczególności sektor odnawialnych źródeł energii, który nadal bardzo dynamicznie się rozwija.

Specjalizacja ta, choć perspektywiczna, jest dla prawnika bardzo wymagająca. Wynika to przede wszystkim z interdyscyplinarnego charakteru tego obszaru prawa, który wymaga nie tylko sprawnego poruszania się po skomplikowanych regulacjach prawnych, ale uwzględnienia również aspektów technicznych czy ekonomicznych w procesie doradztwa.

Dlatego moim zdaniem dobrym pomysłem jest poszerzenie swoich kompetencji poprzez np. udział w wyspecjalizowanych kursach czy studiach podyplomowych nakierowanych na praktyczne aspekty funkcjonowania rynku energii.

Skąd pomysł na wybór tej specjalizacji, i połączenie jej z ochroną środowiska oraz wątkami unijnymi – pomoc publiczna i fundusze unijne?

Jak to często w życiu bywa, o takim wyborze zdecydował przypadek. Kiedy byłam jeszcze na studiach, nie miałam wyobrażenia o tym, jak w praktyce wygląda codzienność prawnika zajmującego się doradztwem przy projektach z sektora energetycznego. Uczelnia nie oferowała zajęć poświęconych tej tematyce, stąd sama energetyka była postrzegana przez wielu z nas jako dosyć egzotyczna specjalizacja, ale jednocześnie niszowa i perspektywiczna, a tym samym z naszej perspektywy bardzo atrakcyjna.

Ze względu na fakt, że w zasadzie tylko międzynarodowe kancelarie mogły pochwalić się doświadczeniem przy obsłudze prawnej dużych podmiotów z sektora, jako studentka sama trafiłam właśnie do takiego zespołu i dosyć szybko przekonałam się, że realizowane projekty wymagają kompleksowego, interdyscyplinarnego podejścia. Zwłaszcza doradztwo przy inwestycjach OZE pokazało mi, że spełnienie wymogów prawa ochrony środowiska i pomoc publiczna w formie systemów wsparcia ma kluczowe znaczenie dla ich realizacji. Z kolei prawo pomocy publicznej i funduszy unijnych, z którymi wówczas się zetknęłam, okazało się być na tyle interesujące, że dzisiaj jest to moja wiodąca specjalizacja.

Prawnik – radca prawny, czy adwokat? Co pomogło rozstrzygnąć ten dylemat, i zadecydowało o wyborze?

Obecnie różnice między wykonywaniem zawodu radcy prawnego i adwokata są marginalne – nieprzypadkowo w ostatnich latach nasiliła się dyskusja o połączeniu obu profesji. Dodatkowo akurat w moim przypadku trudno mówić o jakimś większym dylemacie z uwagi na specyfikę spraw, w których najczęściej doradzam, gdzie tytuł zawodowy ma często drugorzędne znaczenie.

Aktywnie działa Pani naukowo, za co w 2020 r. została Pani uhonorowana nagrodą rektora UW za swoje osiągnięcia. Czy takie połączenie – biznesu i nauki, to Pani recepta na sukces?

Już w czasie studiów na UW angażowałam się w ruch naukowy, a dzięki inspirującym wykładowcom, których spotkałam na swojej drodze, sama zamarzyłam o karierze akademickiej.

Jestem zdania, że kontakt akademii i biznesu przynosi obopólne korzyści, choć łączenie pracy naukowej z pracą w kancelarii jest nierzadko bardzo trudne – zwłaszcza jeśli chce się to robić jak najlepiej. Mam to szczęście, że kierowniczka mojej Katedry, prof. Anna Zawidzka-Łojek, zawsze okazywała mi zrozumienie i wsparcie w tym zakresie, podobnie jak moi koledzy z kancelarii, którzy zawsze przychylnie i elastycznie podchodzili do moich aktywności naukowych. Zostanie laureatką Nagrody Rektora UW oraz Nagrody Rising Stars było dla mnie pięknym uhonorowaniem dotychczasowych wysiłków.

Co podpowiedziałaby Pani młodym prawnikom, na początku swojej ścieżki zawodowej – czego szukać, w czym się specjalizować, na co postawiać – aby w perspektywie kilku lat – czuć się spełnionym?

Czas studiów oraz okres krótko po ich ukończeniu to doskonały moment, aby poszukać swojej drogi. To zabrzmi banalnie, ale głęboko wierzę, że najważniejsze w życiu, to robić to co się lubi, a spełniony prawnik to ten, któremu praca sprawia satysfakcję i przyjemność.

Zapotrzebowanie na prawników doradzających w prawie podatkowym będzie zawsze, ale czy warto iść tą ścieżką, jeśli na samą myśl o ustawie o podatku dochodowym robi nam się słabo?

Według mnie kompetencje i dobra jakość pracy obronią się zawsze, niezależnie od obszaru specjalizacji. Dla każdego wybór dziedziny będzie inny, dlatego warto wykorzystać okres studiów biorąc udział w różnorodnych wydarzeniach organizowanych przez koła naukowe lub zdobyć doświadczenie w zespołach o rożnych specjalizacjach, aby samemu wybrać to, w czym czujemy się najlepiej.

Prowadzi Pani zajęcia ze studentami prawa, a od września 2019 r. jest Pani także opiekunką jednej z klas III Liceum Ogólnokształcącego im. gen. Józefa Sowińskiego w ramach realizowanego przez Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego Programu Klas Akademickich. Jacy dziś są przyszli prawnicy?

Często spotykam się z opiniami, że młode pokolenie bywa roszczeniowe, leniwe, niezdecydowane – co można spuentować krótkim: „kiedyś to było, nie to co teraz”. Mam wrażenie, że narzekanie na kolejne pokolenie jest nieodłącznie wpisane w porządek świata.

Kiedy sama byłam studentką, doskonale pamiętam głosy podnoszone prze wielu dojrzałych mecenasów, którzy określali nas w taki sposób, w jaki teraz często opisuje się młodych ludzi.

Podobno taka narracja jest oznaką mentalnej starości, więc ja chyba jeszcze się całkiem nie zestarzałam 🙂 Bardzo lubię pracować ze studentami i cieszy mnie, że młodzi adepci prawa są bardziej samoświadomi oraz cenią sobie zdrowy balans w życiu. Uważam, że to właśnie oni wyznaczają trendy na rynku i pozostaje nam się dopasować do zmieniającej się rzeczywistości – która jest po prostu inna, ale przecież nie gorsza!

Gdzie widzi Pani siebie – zawodowo i naukowo (akademicko) za 5 i 10 lat?

To bardzo trudne pytanie – każdy kto przechodził kiedyś rozmowę rekrutacyjną, wie o czym mówię 🙂 Odpowiedzi na to pytanie nie ułatwia fakt, że w ostatnim czasie do dotychczasowych aktywności doszła mi najważniejsza rola – rola mamy. Choć z pewnością łączenie pracy w praktyce prawniczej z pracą naukową będzie odtąd jeszcze bardziej wymagające, mam nadzieję, że w kolejnych latach będzie mi towarzyszyć szczęście do życzliwych, wspierających osób, dzięki którym mogę się realizować na wielu płaszczyznach – tak jak dotychczas!


Dr Magdalena Porzeżyńska, radca prawny, partner i wspólnik w kancelarii Brysiewicz, Bokina, Sakławski i Wspólnicy. Adiunkt w Katedrze Prawa Europejskiego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalizuje się w prawie energetycznym, pomocy publicznej i funduszach unijnych. W 2017 r. obroniła pracę doktorską pt. „Pomoc państwa na produkcję energii ze źródeł odnawialnych w prawie Unii Europejskiej”. Jest też członkinią powołanego przez dziekana WPiA UW Zespołu Badawczego ds. Prawa Ochrony Środowiska i Bioróżnorodności. W 2020 r. została wyróżniona nagrodą rektora UW za swoje osiągnięcia.

Prawieoprawie