Najważniejsze, by działać w zgodzie ze sobą i swoimi wartościami

„Niestety zakończyłam studia z poczuciem, że powinnam być chłodna i zdystansowana, mając w głowie wiele mitów dotyczących branży. Okazało się, że z momentem gdy zebrałam się na odwagę, by działać po swojemu – nagle zaczęłam wyróżniać się na rynku i pojawiły się: bardzo ciekawe zlecenia, klienci z  którymi uwielbiam pracować, a także ludzie z którymi współpraca jest czystą przyjemnością” – rozmowa z Anną Wilińską-Zelek, adwokatką w Filipiak Babicz Legal.

Dzień dobry. Zacznijmy od małego treningu pamięci i cofnijmy się do momentu, w którym postanowiła Pani rozpocząć studia prawnicze. Czy pamięta Pani tę chwilę?

Marzyłam o tym, aby zostać dziennikarką i doświadczeni współpracownicy mediów poradzili mi, aby postarać się o specjalizację. Nauka przychodziła mi z łatwością, więc wybrałam studia prawnicze. Pierwszą miłością okazała się logika, później skoncentrowałam się na prawie mediów i prawie własności intelektualnej i to nie bez przyczyny. Byłam przekonana, że to one będą najbardziej przydatne w mojej codziennej pracy w mediach. Szybko dokonałam selekcji przedmiotów na takie, które realizuję tylko dlatego, że muszę i takie, które są dla mnie bardzo ważne. W zakresie tej drugiej kategorii podejmowałam liczne aktywności już w trakcie studiów – jeździłam na najważniejsze wydarzenia w kraju, regularnie występowałam jako prelegentka, opracowywałam teksty popularnonaukowe i naukowe. Prawo spodobało mi się jednak tak bardzo, że finalnie porzuciłam myśl o tym, by pracować w mediach, ale media pozostały ze mną – występuję w sprawach, które ich dotyczą, często udzielam wypowiedzi prasie, obroniłam również doktorat z prawa mediów (uzyskując tytuł doktora nauk o komunikacji społecznej i mediach).

Kolejną ważną decyzją w karierze prawnika jest ta o aplikacji. Co sprawiło, że postanowiła Pani podejść do egzaminu na aplikację adwokacką?

Wiedziałam, że o ile to możliwe  chcę się specjalizować. Wykonywanie zawodu sędziego lub prokuratora nie pozwoliłoby mi na to (a przynajmniej było tak w momencie, gdy dokonywałam wyboru swojej dalszej drogi). W związku z tym, oczywistym wyborem stała się aplikacja radcowska lub adwokacka. Długo rozważałam obie ścieżki i szczerze powiedziawszy do aplikacji adwokackiej namówił mnie małżonek, który w tamtym czasie kończył właśnie tę aplikację.

Uważam, że to była doskonała decyzja! Świetnie wspominam okres aplikacji – uczestnictwo w licznych projektach i konkursach pozwoliło mi znacznie poszerzyć swoją wiedzę. Adwokatura jest bardzo aktywnym samorządem i jeżeli ktoś jest zainteresowany realizacją ciekawych projektów, to znajdzie w tym zakresie mnóstwo przestrzeni dla siebie.

Specjalizuje się Pani w prawie nowych technologii, mediów i własności intelektualnej, posiada Pani również doświadczenie z zakresu prawa medycznego i farmaceutycznego. To dość szeroki zakres – w których sprawach czuje się Pani najlepiej?

W każdym z powyższych zakresów kryją się moje ulubione, nieco węższe zagadnienia. Prawda jest jednak taka, że zawód prawnika wymaga gotowości do ciągłego zdobywania wiedzy i jeżeli mam ją zdobywać – cieszy mnie, gdy mogę to robić właśnie w powyższych obszarach. Zdecydowanie trudno mi siebie prezentować jako ekspertkę prawa farmaceutycznego – poznanie jego niektórych aspektów wynikało ze sporów w obszarze IP albo kryzysów wizerunków w branży, które wymagały ode mnie zdobycia wiedzy specjalistycznej. To bardzo ciekawa dziedzina, ale co do zasady realizowana przez duże zespoły i największe kancelarie.

Wśród moich koników wyszczególniłabym: zarządzanie kryzysami wizerunkowymi osób fizycznych i prawnych w mediach (w tym zakresie posiadam wiedzę interdyscyplinarną – korzystam nie tylko z wiedzy prawnej, ale i medioznawczej), działanie w oparciu o ustawę prawo prasowe, realizacja projektów z zakresu prawa reklamy (zwłaszcza w obszarze produktów sensytywnych), nieuczciwa konkurencja w obszarze nowych technologii, ochrona praw autorskich (w tym w branży marketingowej i IT).

Czy w obliczu szybko zmieniającego się prawa, specjalizacja stała się koniecznością? A może prawnik „od wszystkiego” nadal ma szansę poradzić sobie na rynku?

Niestety na to pytanie muszę odpowiedzieć jak na „klasycznego prawnika” przystało – to zależy. Jest wiele indywidualnych czynników, które należy uwzględnić, odpowiadając na nie. Osobiście nie chcę być prawnikiem „od wszystkiego”, ale uważam, że ta droga jest możliwa, przy czym trzeba spełnić kilka warunków. Po pierwsze, powinniśmy ograniczyć ilość realizowanych projektów (tak, aby zagwarantować możliwość ciągłego dokształcania się). Po drugie, warto wtedy nawiązać współpracę z wyspecjalizowanymi prawnikami, którzy będą nas wspierać w razie wątpliwości. Droga tego rodzaju może być konieczna dla osób, które zdecydują się rozwijać swoją praktykę w mniejszych miejscowościach.   

Osobiście uważam, że możliwość realizacji różnorodnych tematów powinna być etapem w rozwoju każdego prawnika i okres bycia prawnikiem „od wszystkiego” niesie ogromną wartość. Ja etap ten zaliczyłam w trakcie studiów oraz aplikacji.

Współpracując z prawnikami specjalizującymi się w bardzo wąskich dziedzinach, jestem nierzadko zaskoczona brakiem umiejętności dostrzegania skutków podejmowanych działań „tu i teraz” w innych obszarach – prawo to bowiem zbiór naczyń połączonych, nierzadko podjęta decyzja w jednym obszarze determinuje przebieg zdarzeń w innym.

Kolejnym minusem szybkiej i wąskiej specjalizacji jest wysoki poziom dyskomfortu u prawników w podejmowaniu tematów granicznych lub wymagających działań w innym obszarze. W efekcie pojawiają się sytuacje, w których nikt nie chce realizować danego projektu, nawet jeśli mamy bardzo duży zespół. Uprawiana jest tzw. „spychologia” albo do (nierzadko prostych) projektów angażuje się wieloosobowe zespoły prawników.

Prawo mediów, nowych technologii i własności intelektualnej to dziedziny bardzo ściśle ze sobą połączone. Jakie są największe wyzwania związane z ochroną prywatności w mediach, zwłaszcza w kontekście rozwoju technologii śledzenia i profilowania użytkowników?

Zdecydowanie największe zagrożenie dostrzegam w rozwoju zjawiska deepfake. Dotyczyć może każdego z nas, stąd ze szczególną dawką ostrożności podchodziłabym do publikowania wizerunku małoletnich przez rodziców (sharenting) oraz własnego wizerunku przez samych małoletnich.  Prowadzę sprawy dotyczące wskazanych obszarów – od strony medioznawczej czy prawniczej są fascynujące, ale niestety wywołują u mnie duży niepokój. Już teraz mam ogromne trudności w określeniu, czy to co widzę, to oryginalne nagrania, czy takie, które są wytworem sztucznej inteligencji (a jesteśmy dopiero u progu rozwoju narzędzi programistycznych!).

Zdecydowanie powinniśmy wzmocnić swoje kompetencje w tym obszarze, tj. położyć nacisk na rozwój kompetencji medialnych (zwłaszcza z zakresu fact-checkingu i narzędzi wspomagających weryfikację informacji).  

Czy i w jaki sposób prawnicy mogą przyczynić się do zapobiegania rozprzestrzeniania fake newsów i dezinformacji?

Ważne jest bieżące reagowanie, choćby wykorzystując do tego podstawowe funkcjonalności mediów społecznościowych. Mam świadomość, że aktualnie nie działają one perfekcyjnie, ale organy nadzoru już się temu przyglądają i myślę, że w przyszłości dostrzeżemy zmiany w tym obszarze. Ponadto powinniśmy zachować szczególną ostrożność w opiniowaniu i komentowaniu spraw, w których nie mamy pełnej wiedzy z uwagi na brak dostępu do materiałów dotyczących sprawy. To niestety zdarza się coraz częściej i dostrzegam nierzadko, że pojawiające się komentarze w przestrzeni publicznej są nietrafne, pomijają ważne informacje i czasami są wręcz wysoce krzywdzące dla stron postępowania. 

Jest Pani nie tylko adwokatką, ale również wykładowczynią akademicką – jaką wartość daje Pani praca ze studentami? Co stanowi największe wyzwanie w pracy z młodymi ludźmi?

Prowadzenie zajęć to doskonała szkoła dla prawnika – warto spróbować! Nauczyłam się mówić prosto o rzeczach skomplikowanych – w tym obszarze polecam szczególnie pracę z dziećmi i młodzieżą, są świetnym papierkiem lakmusowym naszych umiejętności. Ponadto, dzięki prowadzonym zajęciom usystematyzowałam swoją wiedzę (najpierw trzeba samemu poukładać sobie ją w głowie, by móc sensownie przekazać ją innym). Powtarzanie rok w rok pewnych treści nie pozwala mi zapomnieć o nawet mało znaczących przepisach, a te potrafią przydać się w najmniej oczekiwanych okolicznościach (łącznie z umiejętnością przywoływania z pamięci numerów artykułów, ustępów i punktów).

Bardzo lubię prowadzić zajęcia dla studentów kierunków nieprawniczych – m.in. informatycy potrafią mnie zaskoczyć naprawdę ciekawymi i celnymi pytaniami oraz własną perspektywą, a dziennikarze sygnalizują dynamiczne zmiany na rynku mediów. To bardzo poszerza horyzonty.

Największym wyzwaniem dla mnie jest stawianie granic. Mam tendencję do skracania dystansu, używania memów, kolokwializmów, budowania „lekkiej atmosfery zajęć”. Zależy mi na tym, by zajęcia interesowały, bawiły i by przychodziły na nie osoby zainteresowane. W momencie organizacji zaliczeń zdarzają się sytuacje zaskakujące np. studenci informują mnie, że nie przyjdą, bo zapili albo są na wakacjach i prowadzą komunikację z dużą ilością emotikon i „XD”. Powoduje to u mnie niesmak i niestety czasami jestem zmuszona ostro reagować. Na szczęście są to pojedyncze przypadki… gdyby było ich więcej, musiałabym rozważyć inny schemat postępowania – myślę, że ze szkodą dla znacznie szerszej grupy osób.  

Jakie zmiany w pracy prawników wprowadziła pandemia COVID-19? Czy można powiedzieć, że był to w jakiś sposób przełomowy moment dla rynku prawniczego?

Zdecydowanie! Bardzo doceniam home office oraz możliwość realizacji spotkań, wykładów czy rozpraw w formie zdalnej, która jest już standardem. Dzięki temu zdecydowanie rzadziej muszę uczestniczyć w wydarzeniach w innych miastach w Polsce, co wpływa jednocześnie na moją efektywność. Coraz rzadziej klienci dostrzegają problem w zaangażowaniu poznańskiej prawniczki do prowadzenia ich spraw np. na terenie Warszawy. 

Zaczęliśmy naszą rozmowę od spojrzenia w przeszłość. Teraz proponujemy spojrzenie w przyszłość – jakich zmian spodziewa się Pani w środowisku prawniczym w najbliższym czasie?

Coraz częściej stosowane są mechanizmy sztucznej inteligencji, która ma pełnić rolę substytucyjną względem nas – środowisko prawnicze musi być na to gotowe i znajdować przewagę konkurencyjną w innych obszarach. To oznacza, że wzrośnie znaczenie kompetencji miękkich, zarządczych, medialnych. Z uwagi na projekty związane m.in. ze zrównoważonym rozwojem i koniecznością zapewnienia parytetów, wiele prawniczek otrzyma propozycje dotyczące pełnienia funkcji w organach kolegialnych, w szczególności w ramach rad nadzorczych spółek. W mojej ocenie skorzysta na tym zarówno biznes, jak i środowisko prawnicze. Zapewnienie różnorodności ma ogromny potencjał.

Odnosi Pani liczne sukcesy zawodowe, które są zauważane i nagradzane. W tym roku Pani nazwisko znalazło się na liście 25 prawniczek w biznesie magazynu Forbes Women, w 2022 r. otrzymała Pani tytuł Adwokatki Roku Adwokatury Polskiej, jest Pani laureatką XI edycji konkursu „Rising Stars Prawnicy – liderzy jutra”. Jakie znaczenie mają dla Pani takie wyróżnienia? To dodatkowa motywacja, czy jednak pewnego rodzaju presja?

Moje nastawienie do nagród mocno ewoluuje. Jeszcze do niedawna bardzo silnie doświadczałam syndromu oszustki – negowałam zasadność przyznania mi nagród, uznawałam je za przypadek lub wskazywałam, że stanowią one zasługę innych osób (np. współpracowników). Na szczęście przy powyższych wyróżnieniach moje nastawienie zaczęło się zmieniać i każda kolejna nagroda wywoływała u mnie ogromną radość. Co ciekawe – sama nie złożyłabym zgłoszeń do „Rising Stars” i konkursu „Adwokatka Roku”. W zakresie pierwszego konkursu motorem napędowym był małżonek, w drugim – społeczność adwokacka. Dopiero zgłoszenie do „Forbes” wypełniłam i złożyłam sama z siebie (i dla samej siebie) z czego jestem bardzo dumna. Nagrody mnie wzruszają i motywują, nie są dla mnie elementem nacisku. Myśląc o nich przychodzi mi do głowy jeszcze, że one budują moją historię i na trwałe zapisują w pamięci, że „warto próbować”. Nawet nie wyobrażacie sobie Państwo ile razy zdarzyło mi się ubiegać się o pracę, stanowisko, funkcję, nagrodę i ich nie zdobywałam albo ktoś próbował mnie zgłosić i dostawał odmowę.    

Jak ocenia Pani swoją umiejętność utrzymywania równowagi między życiem prywatnym i zawodowym? Domyślamy się, że przy tylu obowiązkach może nie być to łatwe.

To jest obszar, w którym ciągle uczę się balansu. Nie jest to łatwe – co wynika m.in. z tego, że naprawdę lubię swoją pracę i środowisko, w którym funkcjonuję. Warto również dodać, że mój małżonek jest adwokatem i interesują nas zbliżone zagadnienia, które nierzadko stanowią przedmiot naszych rozmów, zwłaszcza jeśli wiążą się z tematem dyskutowanym szerzej w debacie publicznej.

Jeżeli miałabym wystawić sobie ocenę to na ten moment byłaby to ocena dobra, ale mam aspirację na bardzo dobrą i do niej będę dążyć. Doskonałym testem będzie dla mnie połowa roku, bo w tym momencie zamierzam przystopować i nacieszyć się życiem rodzinnym.

Jako adwokatka z wieloletnim doświadczeniem – jakich rad udzieliłaby Pani osobom rozpoczynającym swoją karierę w środowisku prawniczym?

Najważniejsze, by działać w zgodzie ze sobą i swoimi wartościami. Niestety zakończyłam studia z poczuciem, że powinnam być chłodna i zdystansowana, mając w głowie wiele mitów dotyczących branży. Okazało się, że z momentem gdy zebrałam się na odwagę, by działać po swojemu – nagle zaczęłam wyróżniać się na rynku i pojawiły się: bardzo ciekawe zlecenia, klienci z  którymi uwielbiam pracować, a także ludzie z którymi współpraca jest czystą przyjemnością.  

Warto pamiętać, że zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie nas krytykował, co jednak nie może doprowadzić do tego, że będziemy radykalnie zmieniać siebie i zabijać swoją autentyczność. To jest akurat rada, która co jakiś czas wraca do mnie jak bumerang – w ubiegłym roku solidnie przywalił mnie w głowę 😊. Z perspektywy czasu wiem, że podejmowanie prób dostosowywania się do innych było bez sensu, a  od niektórych osób należało się po prostu odciąć i dalej działać tak, jak mi w „duszy gra”.  

Ponadto gorąco zachęcam, aby podejmować się projektów pro bono – najciekawsze i najbardziej rozwijające zadania realizowałam we współpracy z organizacjami pozarządowymi i organami samorządowymi.  Tej wiedzy czy umiejętności nie jesteśmy w stanie zastąpić żadną podyplomówką i kursami. Poza tym, satysfakcja towarzysząca realizacji ważnego społecznie projektu jest bezcenna, a z ludźmi, których poznałam „w akcji”, łączą mnie szczególne, wyjątkowo silne i ponadczasowe więzi.


Anna Wilińska-Zelek, doktor nauk o komunikacji społecznej i mediach, absolwentka studiów magisterskich z zakresu prawa oraz administracji na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Specjalizuje się w prawie mediów, własności intelektualnej i nowych technologii. W kancelarii Filipiak Babicz Legal pełni funkcję Menadżera Zespołu w Dziale Prawa Gospodarczego. Swoją wiedzą z zakresu prawa dzieli się ze studentami uczelni takich jak Uniwersytet SWPS, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i WSB Merito Poznań. Laureatka tytułu „Adwokatka Roku 2022” Adwokatury Polskiej oraz XI edycji konkursu „Rising Stars Prawnicy – liderzy jutra”. Wyróżniona jako jedna z „25 prawniczek w biznesie” magazynu Forbes Women.

Prawieoprawie