Praca w projektach infrastrukturalnych i kontraktach publicznych stała się moją pasją

„Niezależnie od branży, w której pracujemy, największą zagadką zawsze jest człowiek – pracownik, klient, zleceniobiorca. (…) W mojej specjalizacji – wymagana jest często gra zespołowa, połączenie wiedzy prawników i inspektorów czy inżynierów” – rozmowa z adw. Agnieszką Zborowską, założycielką ZABOROWSKA Kancelaria Adwokacka, nagrodzoną w rankingach Forbes czy Rzeczpospolita.

Dzień dobry! Bardzo dziękujemy za przyjęcie zaproszenia do rozmowy. Proponujemy rozpocząć od kilku kroków wstecz. Co sprawiło, że postanowiła Pani zostać prawniczką?

Często powtarzam, że mam komfortowe życie. A to za sprawą pewności siebie i mocnego charakteru. Chociaż mój mąż czasem na to narzeka. To sprawia, że z łatwością podejmuję niejednokrotnie bardzo ciężkie decyzje, nie boję się podejmować ryzyka i ponosić konsekwencji własnych działań. Jak coś zaczynam, to kończę. Dlatego nigdy nie zastanawiałam się, co będę w życiu robić. Zawsze wiedziałam, że chcę wykonywać poważany i konkretny zawód. Lubiłam historię, czytanie, pisanie, więc naturalny wybór padł na „prawo”. Wychowywałam się z Ally McBeal. Za dzieciaka, tysiące razy odgrywałam scenki, jak prowadzę zajęcia lub wygłaszam mowy. Uwielbiałam przedstawienia szkolne. To zostało ze mną do dzisiaj.

Następnie wybrała Pani aplikację adwokacką – dlaczego akurat tę?

Odpowiem przewrotnie, wybrałam aplikację adwokacką, ale ona nie wybrała mnie. Nie dostałam się na aplikację adwokacką przez swój błąd. W trakcie egzaminu, po rozwiązanych pytaniach, zaczęłam przepisywać odpowiedzi na odpowiedni formularz. W pewnym momencie zorientowałam się, że pomyliłam numery pytań, a na karcie nie można było dokonywać zmian. Zabrakło mi trzech punktów, żeby zacząć aplikację. Wówczas bardzo to przeżyłam. Nie chodziłam na zajęcia, praktyki do sądu i imprezy aplikantów. Zaczęłam więc studia doktoranckie i mocniej skupiłam się na pracy w kancelarii. Ta porażka natomiast bardzo dużo mnie nauczyła, ale o tym później.

To jak zdobyła Pani tytuł adwokata?

Do egzaminu adwokackiego podeszłam z tzw. „doświadczenia”. Zdałam za pierwszym podejściem. Miałam same piątki, poza jednym przedmiotem. Z prawa gospodarczego dostałam oceny 2 i 3, sytuacja praktycznie niespotykana, żeby sędzia i mecenas rozpatrywali rozwiązanie egzaminu w odmienny sposób, dla jednego zdałam, dla drugiego nie. To spowodowało, że sprawę musiała rozpatrywać komisja egzaminacyjna II stopnia przy Ministrze Sprawiedliwości – na szczęcie korzystnie dla mnie. Po bardzo stresującym roku oczekiwania na rozstrzygnięcie, w marcu 2016 odbyło się ślubowanie na adwokata.

Wspominam to dlatego, żeby moje młodsze koleżeństwo pamiętało, że każdy, absolutnie każdy się potyka. Nie wszystko idzie po naszej myśli. Porażki są potrzebne, porażki są bardzo ważne i może z nich wyjść coś lepszego niż z pierwotnego planu. Czasami trzeba tylko zmienić krętą drogę, która nas wiedzie do wymarzonego celu.

Przejdźmy teraz do tematu specjalizacji. Kiedy rozwinęło się u Pani zainteresowanie zagadnieniami związanymi z realizacją projektów budowlanych?

Przypadek. Zaczęło się w 2007 r. w znanej warszawskiej kancelarii, w której w pierwszym dniu po zatrudnieniu zostałam oddelegowana do pracy dla największego inwestora publicznego w Polsce, czyli PKP Polskie Linie Kolejowe. Nie ukrywam, że nie były to zlecenia podobne do tych, które realizowała wówczas modna serialowa mecenas Magda M. Nie zajmowałam się bowiem niestety rozwiązywaniem poważnych ludzkich problemów, kończąc dzień pracy w modnych restauracjach na drinku. Wręcz przeciwnie – od razu poznałam tajniki modernizacji linii kolejowych, problemy podwykonawców czy błędy projektowe. Siedziałam do nocy w dokumentach, poświęcając życie studenckie. Takie wtedy były realia – nikt nie mówił o work life balance, ESG czy wyborze trybu pracy zdalnej. Ale nie żałuję tego. Zostałam wychowana w etosie pracy.

Z czasem praca w projektach infrastrukturalnych i kontraktach publicznych stała się moją pasją. Tworzenie warunków realizacji przyszłego zamówienia publicznego, a później udział w jego realizacji, aktywne uczestnictwo w radach technicznych i budowy daje mi poczucie, że dzięki temu Polska się zmienia, staje się coraz bardziej nowoczesna i zarazem inspirująca dla innych ludzi. Często niestety nie umiemy docenić tego, co mamy w Polsce. Cieszy mnie także wysoki poziom informatyzacji naszego kraju, zmodernizowane linie kolejowe i nowe drogi szybkiego ruchu, którymi poruszamy się po Polsce. Gołym okiem widać zmiany w infrastrukturze. Podobnie było z Euro 2012, na które przygotowywałam kilkaset postępowań o udzielenie zamówienia publicznego. Po tym wydarzeniu długo dało się odczuć, że ciężka praca przyniosła rezultaty dla nas wszystkich. Możemy być dumni jako Polacy, że się udało.

Nadzoruje Pani budowy o wartościach liczonych w miliardach złotych. Czy czuje Pani z tego powodu zwiększoną presję?

Same kwoty i wartości realizowanych kontraktów już nie robią na mnie aż takiego wrażenia. Zbliżoną pracę trzeba wykonać przy budowie elektrowni lub autostrady za kilka miliardów euro, jak i przy wsparciu prawnym polegającym na budowie drogi gminnej o wartości kilku milionów złotych. W kancelarii w każde zlecenie wkładamy ten sam wysiłek, tak samo szanujemy klientów i ich czas oraz pieniądze. W swojej pracy mocno skupiam się na tym, żeby klient dostał skuteczną i praktyczną poradę prawną. Przełożenie języka prawniczego, na język biznesu jest często czasochłonne i stresujące.

Co wydaje się Pani największą trudnością w byciu prawniczką doradzającą branży budowlanej? Jak udało się Pani ją pokonać?

Umiem pracować z drugim człowiekiem, a współpraca z firmami budowlanymi, podwykonawcami i dostawcami materiałów przychodzi mi z łatwością. Warto podkreślić, że to głównie środowiska tradycyjnie męskie – co może dla wielu kobiet stanowić wyzwanie. Zostałam wychowana w rodzinie polskich przedsiębiorców, prowadzenie własnego biznesu, praca na własne nazwisko i sprzedaż usług prawnych jest dla mnie naturalnym środowiskiem.

Niezależnie od branży, w której pracujemy, największą zagadką zawsze jest człowiek – pracownik, klient, zleceniobiorca. Dobre relacje międzyludzkie to niezbędny element, jeżeli efekty naszej pracy nie zależą tylko od nas. W mojej specjalizacji wymagana jest często gra zespołowa – połączenie wiedzy prawników i inspektorów czy inżynierów. To absolutnie niezbędne, kiedy chcemy np. zakwestionować merytorycznie ofertę konkurencji lub kiedy walczymy o wysoką waloryzację kontraktów budowlanych. Z biegiem lat nauczyłam się „czytać ludzi” oraz odnajdywać mocne strony członków zespołu, z którymi pracuję.

Czego nie znoszę? Uznawania, że wiek, a tym bardziej płeć oznaczają autorytet. Szybko i ostro reaguję na teksty typu: „Pani Mecenas jest jeszcze młoda, ja pracuję 40 lat w zawodzie i mam rację”. Nie dlatego, że mam w tym zakresie jakieś kompleksy – zupełnie nie. Pracuję jako prawnik przy kontraktach rządowych i samorządowych już od 17 lat, mam ogromne doświadczenie i mocną osobowość. Osoby uznające, że mają rację tylko dlatego, że są starsze, zazwyczaj są starszymi męskimi inspektorami. Takie osoby często już nie nadążają za zmianami. Przykładowo, chociażby za programami informatycznymi, którymi realizuje się inwestycje, nie znają nowych przepisów i wytycznych dotyczących warunków budowy, zamiast negocjować – wysyłają pismo z żądaniami. Dlatego w takich przypadkach, nigdy nie pozostaję obojętna na kąśliwe, niemerytoryczne zaczepki czyli te o wiek, wygląd, płeć.

Jednocześnie, z niebywałym szacunkiem odnoszę się do ludzi z wiedzą, tymi otwartymi na inne poglądy i mądre koncepcje rozwiązywania problemów. A takich w tej branży także nie brakuje.

Jednym z największych wyzwań ostatnich lat była bez wątpienia pandemia COVID-19. Jak wpłynęła ona na Pani biznes?

Każda specjalizacja prawnicza ma swoją specyfikę i prowadzona jest w inny sposób. Zajmując się problemami prawnymi i roszczeniami generalnych wykonawców – przed pandemią standardem była regularna wizyta na budowie, na radach technicznych. Do tego spotkania z klientami z całego kraju i licznie prowadzone przeze mnie szkolenia. Praktycznie każdego dnia byłam w innej części Polski. Początki pandemii były ciężkie, ale po kilku miesiącach wszyscy nauczyliśmy się pracy zdalnej, co bardzo przyśpiesza i ułatwia rozwiązywanie problemów. Nie poświęcamy tyle czasu na dojazdy na budowy. Dlatego dla mnie COVID-19, przewrotnie, był dużym skokiem w rozwoju firmy, wzrostu zatrudnienia i klientów.  Obecnie, po 5 latach pracy zdalnej, wracamy do pracy w biurze, od września wprowadzamy się do nowej siedziby. Mam nadzieję, że mi i zespołowi uda się zbudować mocną – aczkolwiek nową – relację offline.

W ubiegłym roku Pani praca była wielokrotnie doceniana m.in. przez wyróżnienie w zestawieniu „25 prawniczek w biznesie” magazynu Forbes czy nagrody w konkursie „Top Woman in Real Estate”. Jakie to uczucie, kiedy jest Pani uznawana za jedną z najlepszych w swojej branży?

Jak wspominałam wcześniej, najbardziej jestem skoncentrowana na jakości usług, które oferujemy naszym klientom. Priorytetem nie jest dla mnie wolumen sprzedaży, ale to, żeby produkt kancelarii był premium. I to podejście się opłaca, jakość zawsze się obroni, a dzięki temu ilość sprzedawanych usług i tak naturalnie rośnie. Poza klientami naszą jakość dostrzegają też kapituły różnych konkursów. Dlatego dobra passa trwa. W tym roku otrzymałam dwie indywidulane nagrody i dwie zespołowe dla kancelarii, którą zarządzam – w ramach rankingu kancelarii prawnych organizowanego przez dziennik Rzeczpospolita. To miłe, że w zupełnie różnych branżowych środowiskach jestem przez innych dostrzegana i nagradzana.

Jest Pani częstym gościem wydarzeń nie tylko branżowych, ale też o tematyce aktywności zawodowej kobiet. Wykłada Pani na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie, pracuje z młodzieżą. Czy jest coś, o czym chciałaby Pani wiedzieć stawiając pierwsze kroki w branży?

Wydarzenia o tematyce aktywności zawodowej, w tym młodych kobiet, są niezwykle ważne. Chociaż nie wszystkie modne hasła uważam za budujące i korzystne dla pań. W tym temacie można byłoby długo rozmawiać.  

Skupiając się na młodzieży, w tym tygodniu prowadziłam rozmowę rekrutacyjną do swojego zespołu i w jej trakcie młoda studentka prawa zaczęła mówić o swojej marce osobistej – wyjaśniała mi, jak na nią pracuje. Uśmiechnęłam się w duchu i pomyślałam jaka to szkoda, że moje pokolenie dostało tę wiedzę tak późno. Większość 40-latków ma ten sam poziom informacji w zakresie narzędzi do rozwoju osobistego, co ich 15 lat młodsi koledzy i koleżanki. Z ogromnym podziwem patrzę na poziom świadomości młodych osób. Studia zaczynałam 20 lat temu, wówczas nikt nas nie uczył kompetencji miękkich, wystąpień, budowania relacji czy nawet pisania pism procesowych. Wszystkiego musieliśmy się nauczyć sami. Dostaliśmy głownie wiedzę teoretyczną i prawie wyłącznie z niej rozliczano nas na egzaminach.

Dzisiaj ta część młodzieży, która jest nie tylko nastawiona na sukces, ale też i na ciężką pracę wie, że determinacja, ciężka i solidna praca jest ważna, ale poza tym trzeba skupić się jeszcze na wielu rożnych aspektach.

Gorzej z młodymi osobami, które są nastawione tylko na sukces, a z niechęcią patrzą na element ciężkiej pracy. To coraz częściej odczuwalne zjawisko. W ramach ostatnich spotkań grup mentoringowych, jedna z młodych osób zapytała mnie: jak ma się – cytuję „zakręcić”, żeby być na liście prawniczek dla biznesu Forbes. Moja reakcja była stanowcza. Sukces nie przychodzi do nas z dnia na dzień. Zazwyczaj to trwa dłużej niż oczekujemy. Bądźmy cierpliwi, uczciwie pracujmy, nie bójmy się słuchać własnej intuicji i uczyć z doświadczania porażek – wtedy sukces nadejdzie. Nie da się pewnych rzeczy ominąć.

Czy ma Pani jakieś rady dla młodych adeptów prawa?

Rad nie mam. Zawsze jedną i tę samą sugestię – przeczytajcie „Potęgę podświadomości” autorstwa irlandzkiego pisarza i filozofa dr. Josepha Murphy’ego.

W natłoku obowiązków trudno czasem pamiętać o sobie. Work-life balance – to termin, który jest Pani bliski, czy póki co stanowi obszar do poprawy? Co pomaga się Pani zrelaksować po intensywnym dniu pracy?

Nie będę ukrywać, że mam dużo czasu dla siebie. Nie mam go prawie wcale. Ciągle pracuję nad tym, żeby zadbać o siebie, ale przede wszystkim o swoje zdrowie. Na co dzień, po pracy, zajmuję się swoimi córkami i im poświęcam energię, a jednocześnie ładuję ją od nich. Ich wieczny uśmiech i radość wynagradzają wszystko. Dużo podróżujemy, po całym świecie, zawsze bardzo aktywnie – ale niestety nigdy nie włączam autorespondera.


Agnieszka Zaborowska, założycielka ZABOROWSKA Kancelaria Adwokacka. Specjalistka z zakresu zamówień publicznych i realizacji publicznych projektów budowlanych. Jest na liście najwybitniejszych prawniczek w biznesie miesięcznika Forbes – TOP 25 Women Lawyers in Business by FORBES. Uznanie w świecie zawodowym potwierdza jej nagroda w konkursie TOP WOMEN IN REAL ESTATE i pozycja lidera prawa budowlanego i zamówień publicznych w rankingu kancelarii prawnych organizowanym przez dziennik „Rzeczpospolita”.

Prawieoprawie