Rozprawa jest jak mecz bokserski, gdzie trzeba zachować jasność umysłu, przewidywać kroki przeciwnika i celnie reagować

„Zawód prawnika to nie bankiety, błyskawiczne rozwiązania, splendor i drogie samochody, to ciężka praca. Nic jednak nie daje takiej przyjemności jak osiągnięcie dla klienta zamierzonego celu.” – rozmowa z adwokat Karoliną Kulikowską-Siewruk, szefową Praktyki Prawa Rodzinnego kancelarii Kopeć Zaborowski.

„Kariera prawnicza” – kiedy te dwa słowa po raz pierwszy pojawiły się w Pani głowie? Czy od tamtej chwili każda decyzja, którą Pani podejmowała, miała Panią przybliżyć do zostania prawnikiem?

Od dziecka wiedziałam, że chcę zostać prawnikiem. Najbliższa rodzina zawsze powtarzała, że jestem wygadana i mam dużo (czasami za dużo) do powiedzenia. Ten rodzinny żart przekuł się w silne postanowienie i kierowanie wszystkich wysiłków ku temu, by ten cel zrealizować. Wybór liceum był już bardzo świadomy – uczęszczałam do klasy o profilu humanistyczno-prawnym Liceum Ogólnokształcącego im. Małachowskiego w Płocku. Następnie wybrałam studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, zaś aplikację odbyłam przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie.

Jaką drogę przebyła Pani od początku studiów do wyboru specjalizacji, którymi obecnie się Pani zajmuje? Stosowała Pani metodę prób i błędów, czy od razu udało się Pani trafić z wyborem specjalizacji?

Zawsze miałam szczęście do poznawania na swojej drodze ludzi z pasją, fachowców o niezwykłych talentach. Po zdaniu egzaminu na aplikację adwokacką rozpoczęłam poszukiwania kancelarii, w której mogłabym zdobyć doświadczenie. Znajomy adwokat doradził mi przygotowanie dobrego CV i rozesłanie go do warszawskich prawników według listy mailingowej dostępnej na stronie Okręgowej Rady Adwokackiej. Pomyślałam, że wszyscy zaczynają wysyłanie od litery A, więc ja zaczęłam od Z, i tak trafiłam do mec.Macieja Zaborowskiego i jego partnerki zawodowej mec. Marty Kopeć. Dodam, że było to pierwsze i jedyne CV jakie wysyłam, które zaowocowało 8-letnią współpracą, którą cenię i kontynuuję do dziś. Zajmując się sprawami karnymi często zgłębiałam również tematykę prawa rodzinnego, którego specyfika wymaga bliskiego współdziałania z klientem, umiejętności wsłuchania się w jego problemy, dobrania odpowiednich rozwiązań do konkretnego stanu faktycznego i ogromnej cierpliwości. Ta możliwość „zaopiekowania” się klientem i łączenia prawa z psychologią spowodowały, że zajęłam się prawem rodzinnym. Swojego wyboru nigdy nie żałowałam.

Czy prawo rodzinne to dobra – przyszłościowa specjalizacja?

Ludzie zawsze będą się rozwodzić, a jeśli nie będą umieli zrobić tego w sposób zgodny, będą potrzebowali fachowca. Prawo rodzinne to jednak bardziej misja niż pomysł na dobry biznes. Zajmując się sprawami z tej dziedziny musimy pamiętać, że najważniejsze jest dobro małoletnich dzieci, którym należy się kierować.

Osobiście, największą satysfakcję czuję, kiedy moje działania doprowadzają do poprawy sytuacji dzieci, na przykład poprzez podwyższenie wysokości świadczeń alimentacyjnych lub zwiększenie zakresu kontaktów. Specjalizacja ta wymaga dużej odporności psychicznej i zrozumienia, że dla klienta jesteśmy też wsparciem emocjonalnym, a to czasem bywa trudniejsze, niż przedzieranie się przez tomy akt czy gąszcz przepisów w kodeksach.

Prawo rodzinne to dziedzina bardzo wymagająca, nie tylko pod względem kompetencji twardych, ale również kompetencji miękkich. Jakie cechy musi posiadać osoba aspirująca do pomagania tym, których życie osobiste właśnie legło w gruzach?

W pierwszej kolejności empatia! Musimy umieć wczuć się w sytuację klienta, zrozumieć jego problem, ale z drugiej strony potrafić oddzielić swoje emocje i emocje klienta od meritum sprawy. To podstawa. Prawnik musi być dla klienta solidną podporą, która pozwoli mu na odnalezienie się w nowej rzeczywistości. Zawsze zachęcam klientów do podjęcia rozmów ugodowych i polubownego rozwiązania wszystkich sporów, bo to oszczędność czasu, emocji i pieniędzy. Prawnik zajmujący się sprawami rodzinnymi musi być także asertywny, i to często również wobec swojego mocodawcy. Do prawnika należy decyzja jakie kwestie należy poruszyć w pismach procesowych, a jakie są jedynie didaskaliami, o których nie ma potrzeby wspominać, bo nie przysłużą się klientowi.

Prowadzi Pani również sprawy z zakresu prawa pracy. Jakie kompetencje są szczególnie przydatne w tym obszarze specjalizacji?

Prawo pracy to specyficzna dziedzina. Prawnik zajmujący się tym obszarem musi umieć opisać problem, który jest dla niego zupełną nowością, reprezentując klienta w sporze z byłym pracodawcą, musimy wiedzieć nie tylko czym zajmował się pracownik, ale także udowodnić przed sądem, że nie uchybił on żadnym obowiązkom pracowniczym oraz dogłębnie poznać specyfikę pracy klienta. Prawnik zajmujący się tą dziedziną musi umieć trzeźwo ocenić sytuację i mimo głębokiego niezadowolenia klienta na przykład z rozwiązania umowy o pracę wskazać, czy jego roszczenie można „obronić” przed sądem.

Jakich emocji doświadcza Pani na sali sądowej? Czy ma pani jakiś rytuał, który pozwala się Pani odstresować przez rozprawą? A może jest to miejsce, w którym czuje się Pani najpewniej?

Nie wyobrażam sobie zawodu prawnika bez sali sądowej. To właśnie rozprawa jest największym sprawdzianem umiejętności. Łatwo jest w zaciszu kancelarii, mając niegraniczony czas, sporządzić świetne pismo procesowe lub znaleźć odpowiednie rozwiązanie. Sala sądowa wymaga błyskawicznych reakcji – na przykład składania wniosków o uchylenie pytania lub zastrzeżeń do protokołu.

Dla mnie rozprawa jest jak mecz bokserski, w którym muszę zachować jasność umysłu, przewidywać kroki przeciwnika i celnie reagować. Rozprawa to czysta adrenalina, która –nie będę ukrywać, napędza mnie do działania. Każda rozprawa jest inna, bo prowadzona jest przez innego sędziego, który jest jej gospodarzem i nadaje jej odpowiedni rytm. To, co powinno być zawsze stałe – prawnik na sali sądowej musi znać akta na pamięć! Jeśli chodzi o rytuał – nauczył mnie go właśnie mój mentor – adwokat Maciej Zaborowski. Jest to ukłon w stronę składu orzekającego podczas powitania i pożegnania, jako wyraz szacunku do urzędu sędziowskiego.

Spotykanie się na co dzień z krzywdą innych ludzi musi być bardzo dużym obciążeniem psychicznym. Jakie są Pani sposoby na utrzymanie balansu pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym?

Należy zapytać czy taki dystans udało mi się wypracować😊. Prawo rodzinne wymaga odbierania telefonu nawet w niedzielę (to zazwyczaj dzień kontaktu z dziećmi), wysłuchania bieżących problemów, także po godzinach pracy. Trudno czasem znaleźć słowa, gdy zrozpaczeni rodzice walczą o prawo do przytulenia swojego dziecka. Myślę, że na koniec dnia trzeba zadać sobie pytanie: „Czy zrobiłam wszystko, co mogłam, żeby pomóc? Czy wszystko, co zrobiłam, jest zgodne ze sztuką zawodu, jaki wykonuję?” Jeśli odpowiedzi są twierdzące, mam poczucie dobrze wypełnionego obowiązku. Zakładając togę, prawnik musi odstawić swoje emocje na bok, bo mogą one zaszkodzić prowadzonej sprawie.

Książki, które tak chętnie Pani czyta, to chwila relaksu i oderwania od rzeczywistości, czy bardziej forma dokształcania się w obszarach Pani zainteresowań?

Książki to zawsze przyjemność, bez względu na tematykę. Od dziecka pochłaniałam fantastykę i pozostaję jej wierna. Mój ulubiony pisarz to Jarosław Grzędowicz – czekam na ekranizacje jego „Pana Lodowego Ogrodu”. Oczywiście, bardzo cenię także literaturę fachową – prawo to żywa materia, która ewaluuje, dlatego zawsze znajdzie się coś ciekawego do przeczytania. Ostatnio sięgam też po pozycje z zakresu samorozwoju – na urodziny każdego roku dostaję jakąś książkę z tego zakresu od partnerów zarządzających Kancelarii.

Gdyby miała Pani możliwość cofnąć się w czasie, czy pokierowałaby Pani swoją karierą inaczej? Przy obecnym doświadczeniu i z perspektywy lat praktyki – jaką radę dałaby Pani nastoletniej sobie – i wszystkim innym studentkom i studentom prawa?

Nie zmieniłabym nic – od 8 lat współpracuje z ludźmi, którzy są specjalistami w swoich dziedzinach. Mam też to szczęście, że mogłam budować swoje miejsce pracy, dlatego czuję z nim silną więź. Młodym ludziom radziłabym „spróbować” zawodu – jak najwcześniej zacząć praktyki, pozwoli to szybko zweryfikować serialową rzeczywistość z prozą życia prawniczego. Zawód prawnika to nie bankiety, błyskawiczne rozwiązania, splendor i drogie samochody, to ciężka praca. Nic jednak nie daje takiej przyjemności jak osiągnięcie dla klienta zamierzonego celu.


Adwokat Karolina Kulikowska-Siewruk, absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalizuje się w prawie cywilnym, prawie pracy, prawie karnym i prawie rodzinnym. Od 8 lat związana z kancelarią Kopeć Zaborowski, gdzie od 2021 r. pełni funkcję Szefowej Praktyki Prawa Rodzinnego.

Prawieoprawie