Trzeba słuchać samego siebie, szukać swojego miejsca w zawodzie i nie obawiać się zmian, czy próbowania nowych rzeczy

„Moim zdaniem nie istnieje coś takiego jak „work-life balance”. Jest po prostu balans, ponieważ mamy jedno życie i jedno źródło energii, które musimy podzielić na różne codzienne zadania” – rozmowa z mecenas Agatą Kowalską, wspólniczką w Kancelarii CK LEGAL.

Proszę nam opowiedzieć o swojej ścieżce kariery, co skłoniło Panią do podjęcia decyzji o rozpoczęciu studiów prawniczych? I co zadecydowało o takich a nie innych wybranych przez Panią specjalizacjach?

Decyzję o wybraniu studiów prawniczych podjęłam dość wcześnie. Już w liceum byłam przekonana, że tym właśnie chcę się zajmować. A jednak na pierwszym roku zadałam sobie pytanie: „Co ja tu robię?”. To był moment, kiedy zaczęłam definiować siebie na nowo.

Zdecydowałam się na wzięcie udziału w rocznym kursie dla przewodników po Krakowie. Wiązało się to z uczestnictwem w wielogodzinnych wykładach z historii Krakowa i historii sztuki z niezapomnianym prof. Michałem Rożkiem, weekendami poświęconymi na eksplorowanie krakowskich tras, dzielnic, muzeów, ważnych miejsc, a na koniec ze zdaniem kilkuetapowego państwowego egzaminu. Właściwie rok „wyjęty” z życia. A jednak: jeden z najlepszych.

Potem była praca z zagranicznymi turystami, która pozwoliła mi nabrać płynności w posługiwaniu się językiem angielskim, zyskać pewność siebie podczas wystąpień publicznych i nauczyć się zarządzania projektami, takimi jak organizacja pobytów dla dużych grup turystów, czy logistyka związana z organizacją międzynarodowych konferencji. No i zdobyłam też bezcenną umiejętność zachowywania zimnej krwi, na przykład, kiedy trzeba było w kilka godzin załatwić w ambasadzie tymczasowy paszport albo z palcem zmiażdżonym przez drzwi naszego autokaru zdążyć na oficjalne spotkanie prezydenta Krakowa z grupą amerykańskich generałów… Tak naprawdę aż do czwartego roku studiów nie byłam pewna, czy wybrać prawo, czy zostać w turystyce, a może w ogóle poświęcić się zgłębianiu ukochanej historii sztuki?

Kiedy byłam na trzecim roku studiów, poznałam grupę amerykańskich prawników, którzy przyjechali do Polski. Pomiędzy kolejnymi atrakcjami opowiadali mi o swojej zawodowej rzeczywistości w USA. Ich historie (w połączeniu z popularnym wtedy serialem Ally McBill) zmotywowały mnie do powrotu na „właściwą” drogę. Już wiedziałam, w jakim miejscu chcę się znaleźć za kilka lat.

Te wszystkie doświadczenia wpłynęły na moją ścieżkę zawodową. Zarządzam teraz projektami na rynku polskim i międzynarodowym, rozwiązuję biznesowe problemy klientów, doradzam, jak sprzedać i kupić firmy na całym świecie, wspieram start-upy w ich rozwoju, projektuję i wdrażam strategiczne rozwiązania. Nie byłabym tutaj, gdybym pozostała tylko „wzorową” studentką prawa.

Czy Pani zainteresowania zmieniały się na przestrzeni czasu?

Tak, oczywiście. To naturalne, że z biegiem czasu i zdobywaniem doświadczenia zmieniają się nasze zainteresowania i preferencje, poszerzają horyzonty. Jestem osobą ciekawą świata, nowych miejsc, wyzwań. Kocham podróże, uwielbiam poznawać nowe kultury i różne punkty widzenia. Różnorodność mnie napędza i definiuje jako osobę.

Ale wracając do prawa – kiedy zaczynałam studia, wiedziałam jedno: prawo karne, rodzinne, tradycyjna „rzeczówka” nie są dla mnie. Nie chciałam zostać prokuratorką i zajmować się sporami o spadek czy „miedzę”. Na czwartym roku odkryłam, że fascynuje mnie prawo finansowe, gospodarcze, świat papierów wartościowych, instrumentów pochodnych i giełdy. Wiedziałam, że następnym krokiem po studiach będzie aplikacja radcowska.

Zdecydowałam się na praktyki w kancelarii prawa gospodarczego. Ta decyzja to był strzał w dziesiątkę. Wreszcie przekonałam się, jak prawo działa w praktyce. Bo nauka prawa na uczelni to jedno, ale jego stosowanie w praktyce to zupełnie coś innego.

Potem przyszedł czas na pracę w kilku kancelariach specjalizujących się w obsłudze dużych spółek, w tym spółek publicznych i… klubów sportowych. Po kilku latach wiedziałam już, że czas zbudować coś swojego. Ale nie chciałam zakładać tradycyjnej kancelarii. Wolałam być blisko biznesu, który mnie nakręcał. Z moim wspólnikiem, Wojtkiem Chabasiewiczem, chcieliśmy stworzyć specjalistyczną firmę prawniczą, a nie taką „od wszystkiego”. Mój wspólnik obrał za cel swój ulubiony rynek kapitałowy, czyli wprowadzanie spółek na giełdę, emisje obligacji, konflikty korporacyjne i wszystko to, co jest związane ze spółkami publicznymi. Ja chciałam skoncentrować się na tym, co sprawiało mi największą przyjemność: fuzjach i przejęciach spółek na całym świecie, negocjowaniu umów inwestycyjnych, wsparciu spółek w rozwoju od etapu start-upów aż po exity.

Obecnie coraz bardziej intryguje mnie kwestia wykorzystania nowych technologii w prawie. Z perspektywy firmy prawniczej inwestycja w narzędzia oparte o systemy AI i zaawansowane algorytmy uczenia maszynowego przyczynia się przede wszystkim do automatyzacji procesów, oszczędności czasu i redukcji kosztów. Znowu mam wiele do zbadania i zrobienia.

Zajmuje się Pani projektami na skalę międzynarodową – jakie są największe wyzwania podczas pracy z tego typu przedsięwzięciami?

Współpracuję z firmami z całego świata i pomagam partnerom na międzynarodowych rynkach. Pracowałam przy transakcjach w Kanadzie, USA, Indiach i wielu krajach Europy. Międzynarodowe fuzje i przejęcia są szansą na rozwój firmy, ale stanowią też wyzwanie. Prowadzenie takich projektów wymaga rozumienia kontekstu międzynarodowego biznesu, aby skutecznie dostosowywać się do dynamicznie zmieniającego się globalnego środowiska, minimalizować ryzyko, maksymalizować korzyści i osiągać sukces.

Modele działania na rynku fuzji i przejęć są podobne na całym świecie, a informacje o różnicach prawno-finansowych w innych krajach zawsze można znaleźć – oczywiście jeśli wiemy, czego szukać. Dlatego bardzo ważnym elementem współpracy jest zrozumienie kultury biznesowej, wartości, zachowań, norm oraz sposobu komunikowania.

Przy realizacji transakcji na rynku indyjskim dowiedziałam się na przykład, że w Indiach się nie odmawia. Cały czas powtarzano nam, że wszystko będzie zrobione na czas, nawet jeśli ostatecznie nie było – właśnie dlatego, że niegrzecznie jest odmawiać swojemu rozmówcy. To nauczyło mnie innego sposobu komunikacji. Pytania trzeba konstruować w taki sposób, żeby nie zmuszać drugiej strony do udzielenia, przez grzeczność, twierdzącej odpowiedzi. To było bardzo ciekawe doświadczenie.

Projektowanie i wdrażanie rozwiązań prawnych, podatkowych i biznesowych dla klientów to z pewnością wymagające zadanie. Jakie strategie stosuje Pani, by zapewnić im najlepsze możliwe rozwiązania? W jaki sposób radzi sobie Pani z takimi wyzwaniami? Co jest kluczem do sukcesu?

Projektowanie i wdrażanie takich kompleksowych rozwiązań to skomplikowany proces, który musi uwzględniać wiele czynników. Kluczem do sukcesu jest głębokie zrozumienie oczekiwań, potrzeb oraz celów biznesowych klienta. Podstawą jest bezpośrednia, wnikliwa rozmowa o przedmiocie transakcji oraz kompleksowe spojrzenie na planowany projekt w kontekście specyfiki branży klienta. Wymaga to aktywnego słuchania, przeprowadzenia wielu rozmów, analiz i konsultacji. Skuteczna komunikacja z klientem jest niezbędna na każdym etapie współpracy.

W pracy ważny jest dla mnie również kontakt z ekspertami z różnych obszarów. W naszej kancelarii, oprócz prawników, przy każdej transakcji pracują doradcy podatkowy i finansowi, biegli rewidenci czy rzecznicy patentowi.

Kluczowe jest też dokładne rozpoznanie potencjalnych zagrożeń związanych z proponowanymi rozwiązaniami i wypracowanie strategii minimalizacji ryzyka. Proponowane rozwiązania powinny być na tyle elastyczne, aby można je było dostosować do dynamicznie zmieniającego się środowiska biznesowego.

Z kolei przy projektowaniu i wdrażaniu rozwiązań w skali międzynarodowej podstawą jest elastyczność oraz głębokie zrozumienie i szacunek dla różnic kulturowych i regulacyjnych.

Zajmuje się Pani nie tylko pracą w kancelarii – angażuje się Pani w różnorodne inicjatywy, takie jak prowadzenie szkoleń, mentoring i działalność filantropijna. Jakie korzyści przynosi Pani taka różnorodność aktywności?

Dzielenie się wiedzą to jeden z najbardziej wartościowych aspektów pracy prawnika. Podczas szkoleń i warsztatów obie strony uczą się przecież od siebie nawzajem.

Wiele radości sprawiło mi bycie prelegentką na wydarzeniach z serii Open Eyes Economy on Tour. Jest to ruch ekonomii wartości stworzony przez prof. Jerzego Hausnera. Te konferencje „otworzyły mi oczy” i stały się dla mnie inspiracją. W dzisiejszych czasach sukces firmy buduje się nie na ciągłym wzroście, wielkości i sile pojedynczej jednostki, lecz na kapitale ludzkim, tworzeniu wspólnych wartości i zrównoważonym rozwoju.

Przemawia do mnie idea, że w XXI wieku potrzebna jest zmiana sposobu myślenia o ekonomii. Oczywiście mówię głównie o teorii i ideach, ale od tego zaczyna się zmiana. Ostatnio przeczytałam świetną książkę Kate Raworth, w której przedstawia koncepcję „ekonomii obwarzanka”. Według autorki zamiast dążyć wyłącznie do wzrostu gospodarczego, należy skupić się na równości społecznej, zdrowiu ekosystemów i sprawiedliwości klimatycznej.

W tym roku udało mi się w ramach wyprawy studyjnej z think tankiem dr. Małgorzaty Bonikowskiej odwiedzić niesamowity kraj – Bhutan. Używa się tam alternatywnego wskaźnika postępu, zwanego „Wskaźnikiem Wszechstronnego Dobrobytu” (ang. Gross National Happiness Index, GNH Index). Zamiast skupiać się wyłącznie na aspektach ekonomicznych i PKB, wskaźnik ten obejmuje dziewięć obszarów życia, które odzwierciedlają różne aspekty dobrobytu ludzkiego i społecznego. Te obszary to między innymi: dobre samopoczucie, zdrowie, edukacja, kultura, czas wolny czy integralność ekologiczna. Wskaźnik GNH bada te właśnie obszary, oferując bardziej holistyczne spojrzenie na dobrobyt społeczeństwa. Bhutan dąży do osiągnięcia równowagi pomiędzy wymiarami ekonomicznymi, społecznymi, kulturowymi i ekologicznymi, aby zapewnić pełniejsze zrozumienie i pomiar postępu. Celem GNH jest promowanie harmonii między ludźmi i środowiskiem oraz przyczynianie się do ogólnego dobrostanu mieszkańców.

Popieram też ideę wolontariatu kompetencji, czyli zaangażowania doświadczenia, wiedzy i pasji liderów i ludzi biznesu na rzecz młodego pokolenia. Im bardziej otworzymy się na współpracę, tym lepiej wykorzystamy zbiorową wiedzę i kompetencje rozproszone w społeczeństwie. Profesor Hausner zauważył, że w cyfrowej erze wszyscy uczą się od siebie nawzajem, dlatego wiedza powinna być wspólna i dostępna dla wszystkich. Organizacje stają się fabrykami wiedzy, a jednocześnie formują rodzaj dobrowolnej i autentycznej wspólnoty, w której dominują relacje osobowe.

Ważne jest, aby być autentycznym w tym, co się robi, i robić to z pasją. Pokazywać, że pomaganie to nie tylko przekazywanie pieniędzy, ale też działalność edukacyjna, dzielenie się umiejętnościami, czasem oraz po prostu tym, co aktualnie mamy do zaoferowania.

 Stała współpraca z Stowarzyszeniem „Piękne Anioły” przekłada się u mnie na grunt zawodowy. Nauczyłam się większej empatii wobec innych. Teraz jestem bardziej otwarta, lepiej słucham – ważna umiejętność, zwłaszcza w trakcie negocjacji. Inaczej patrzę też na moich pracowników. Stawiam na pracę zespołową i doceniam opinie młodszych koleżanek i kolegów.

Bycie mentorką dla młodych prawniczek, prowadzenie szkoleń dla studentów czy działalność charytatywna – to wszystko wzbogaca moje doświadczenie, otwiera na odmienne perspektywy i pozwala lepiej zrozumieć potrzeby innych ludzi. Dzięki temu mam szersze spojrzenie na świat i nie ograniczam się tylko do sfery zawodowej.

Wspomniała Pani o Stowarzyszeniu „Piękne Anioły”, którego jest Pani współzałożycielką i wiceprezeską. Czy mogłaby nam Pani przybliżyć, czym zajmuje się to stowarzyszenie i jakie cele stawiają sobie Państwo jako organizacja?

Głównym celem Stowarzyszenia „Piękne Anioły” jest wsparcie dzieci z ubogich, często wielodzietnych rodzin, polegające na poprawie ich warunków życiowych, które u wielu naszych podopiecznych bywają tragiczne.

Od 2013 roku prowadzimy akcję „Słoneczne Pokoje”, w ramach której remontujemy pokoje dziecięce albo modernizujemy inne pomieszczenia w domu, jak na przykład łazienki. „Słoneczny pokój” to nie tylko przestrzeń z biurkiem i łóżkiem dla dziecka, ale przede wszystkim bezpieczne, ciepłe miejsce, w którym rodzą się marzenia. Miejsce, w którym można w spokoju czytać i się uczyć. Taki remont często działa motywująco na całą rodzinę i stanowi bodziec do dalszych pozytywnych zmian.

Rozwinięciem idei „Słonecznych Pokoi” jest nasz projekt „Tęczowe Sale”, który jest z kolei skierowany do domów dziecka, szkół, przedszkoli, świetlic środowiskowych – zwłaszcza tych niedofinansowanych, oddalonych od większych miast. Wspieramy także szpitale i hospicja, czyli miejsca, w których dzieci, niestety, przedwcześnie odchodzą z tego świata. Chodzi o to, żeby ich ostatnie chwile były piękniejsze, bardziej kolorowe i po prostu bardziej szczęśliwe, jakkolwiek trudno to sobie wyobrazić bez żalu ściskającego serce.

Jako Stowarzyszenie „Piękne Anioły” prowadzimy też zbiórkę środków czystości – „Czysty Aniołek”. Działamy wszędzie tam, gdzie warunki nie sprzyjają właściwemu rozwojowi dziecka i aktywizujemy lokalną społeczność.

Bardzo bliskie mojemu sercu są inicjatywy związane z edukacją. Kiedyś, pracując dla jednego z polskich klubów piłkarskich, udało mi się zaangażować w akcję Stowarzyszenia wszystkie kluby Ekstraklasy. Przez dwie sierpniowe kolejki, podczas wszystkich meczy, organizowaliśmy zbiórkę przyborów szkolnych pod hasłem „Anioły idą do szkoły z Ekstraklasą”. Dzięki wsparciu klubów i samej Ekstraklasy, mogliśmy pomóc wielu dzieciom z różnych części Polski.

Realizujemy jeszcze wiele innych projektów. Organizujemy warsztaty dla młodzieży skupiające się na rozwoju umiejętności społecznych i promujące wzajemną pomoc (w ramach programu „Mój rówieśnik, mój coach”). Prowadzimy program stypendialny dla utalentowanych uczniów – stypendium pokrywa koszty zajęć dodatkowych, kursów językowych oraz zakupu materiałów niezbędnych do nauki. Chcemy, aby edukacja była dostępna w każdym zakątku Polski. Wszystkie dzieci powinny mieć równe szanse.

Bycie mentorką w Fundacji Women in Law to pewnie bardzo satysfakcjonujące doświadczenie. Jak zaczęła się ta przygoda? Jaka jest Pani motywacja do udziału w takim programie?

To prawda – czuję wielką satysfakcję, obserwując, jak moje mentees śmiało realizują swoje plany i pomysły. Z Fundacją Women in Law współpracuję już od kilku lat, a wszystko zaczęło się od pierwszej edycji programu mentoringowego dla młodych adeptek prawa.

Bycie mentorką to dla mnie nie tylko okazja do dzielenia się wiedzą i doświadczeniem, ale także szansa, abym sama się rozwijała. Współpracując z młodszymi prawniczkami uczę się, otwieram na nowe perspektywy i czerpię inspirację. Poznaję sposób myślenia młodszego pokolenia, co pomaga mi lepiej zrozumieć na przykład specyfikę start-upów, z którymi stykam się na płaszczyźnie zawodowej.

Udział w programie to też doskonała okazja do nawiązywania nowych kontaktów zawodowych.

I choć doświadczenie zawodowe jest ważne, program mentoringowy ma głębszy wymiar. Chodzi o przełamywanie stereotypów, budowanie pewności siebie u młodych prawniczek, rozwijanie u nich umiejętności wyrażania sprzeciwu – między innymi wobec szklanego sufitu, który wciąż jest obecny w branży prawniczej.

Dzięki byciu mentorką rozwijam także swoje kompetencje liderskie: aktywne słuchanie, dawanie konstruktywnego feedbacku czy motywowanie innych. Te umiejętności przydają mi się w codziennej pracy z moim zespołem w kancelarii CK LEGAL.

Uważam mentoring za ważny element mojej działalności zawodowej. Dzielenie się wiedzą to dla mnie inwestycja w przyszłe pokolenie zdolnych prawniczek, gotowych do zmian i odważnych w podejmowaniu wyzwań.

Czy uważa Pani, że mentoring w branży prawniczej jest szczególnie potrzebny?

Mentoring w branży prawniczej, podobnie jak w wielu innych branżach, jest po prostu bezcenny. Mniej doświadczone osoby mają możliwość czerpać z wiedzy i umiejętności osób z większym stażem.

Mentoring przyczynia się też do rozwijania tzw. umiejętności miękkich, takich jak komunikacja, zarządzanie konfliktami czy umiejętność słuchania. W prawie ważna jest nie tylko dogłębna znajomość przepisów, lecz także umiejętność ich praktycznego stosowania, prowadzenia rozmów z klientami czy negocjowania. Relacja mentor-mentee pomaga także w radzeniu sobie z wyzwaniami osobistymi, takimi jak stres czy presja. Dzięki doświadczeniu mentora można spojrzeć na swoje problemy z innej perspektywy i podjąć lepsze decyzje. Ważna jest również pomoc przy poznawaniu różnych możliwości i wyborze najlepszej ścieżki kariery.

Mentoring sprzyja rozwojowi, nauce i osiąganiu sukcesów zarówno zawodowych, jak i osobistych, dlatego jest potrzebny w każdej branży.

Sama jest Pani mentorką, ale czy istnieje ktoś, kto dla Pani był również inspiracją? Być może kieruje się Pani jakimś cytatem/maksymą, który towarzyszył Pani na drodze kariery?

“Be the change you want to see in the world” – chyba mój ulubiony.

Inspirują mnie ludzie, których spotykam i na swojej drodze zawodowej, i w życiu prywatnym. Mam szczęście pracować w CK LEGAL z fantastycznymi specjalistami, którzy są zarazem ciekawymi ludźmi.

Bardzo inspirujące i wartościowe było dla mnie uczestnictwo w organizacji Women In Sports Law oraz spotkania z prawniczkami z różnych stron świata. Dyskusje na tematy równości, równouprawnienia oraz roli kobiet w biznesie otworzyły mi oczy na wiele istotnych kwestii. Poznałam tam wspaniałe profesjonalistki i nawiązałam kontakty z przedstawicielkami różnych kancelarii i firm na świecie. Dzięki temu jestem w stanie jeszcze skuteczniej prowadzić transakcje na arenie międzynarodowej, zapewniając klientom wsparcie w zakresie prawa obowiązującego w danym kraju.

W 2021 r. znalazła się Pani na liście 25 najwybitniejszych prawniczek magazynu Forbes – to bardzo cenne wyróżnienie. Jakie osiągnięcia uważa Pani za kluczowe dla takiej formy uznania? Co czuła Pani, gdy dowiedziała się o tym wyróżnieniu? Jak wpłynęło ono na Pani karierę?

Kiedy dowiedziałam się o tym wyróżnieniu, poczułam radość, dumę i wdzięczność. To dowód na to, że moje zaangażowanie w pracę dla klientów, wspieranie lokalnych środowisk, mentoring i pomoc kobietom zostały dostrzeżone. Znalezienie się na tej liście, obok tak wielu znakomitych osób, dało mi jeszcze więcej motywacji do dalszej pracy i przypomniało mi, jak ważna jest praca zespołowa i jak wiele zawdzięczam wsparciu moich klientów oraz koleżanek i kolegów z kancelarii.

Moim największym osiągnięciem jest rozwijanie nowoczesnej firmy prawniczej, specjalizującej się w fuzjach i przejęciach na arenie międzynarodowej. Jestem dumna z tego, że chociaż nasz zespół liczy tylko kilkanaście osób, potrafimy działać na globalną skalę.

Odniosła Pani sukces, wciąż ma Pani apetyt na więcej. Co poradziłaby Pani młodym adeptom prawa?

Już podczas studiów warto przetestować, w jakim miejscu pracy czujemy się najlepiej. Mam na myśli choćby staż w kancelarii, praktykę w sądzie albo pracę w wewnętrznym dziale prawnym jako in-house.

Prawo nie jest tylko suchą teorią. Prawnik powinien tworzyć i wdrażać rozwiązania, które będą wspierać cele biznesowe klientów. Oczywiście znajomość przepisów i orzecznictwa to podstawa, ale do osiągnięcia sukcesu kluczowa jest umiejętność praktycznego wykorzystania tej wiedzy. Dlatego myślenie na zasadzie „Teraz muszę się uczyć przez 5 lat, zdobyć jak najlepsze stopnie, a potem zdecyduję, co dalej” nie jest dobre. Moim zdaniem nie powinno się czekać do końca studiów, żeby rozpocząć pracę.

Polecam też, o ile to możliwe, wyjazd zagraniczny, na przykład w ramach stypendium. Spędzenie roku czy nawet kilku miesięcy za granicą znacząco poszerza horyzonty. Ważne jest też uczestniczenie w konkursach czy akademiach organizowanych przez różne kancelarie. Dobry prawnik musi być wszechstronny, nieustannie się kształcić i korzystać z różnych możliwości już na początku swojej kariery.

Trzeba słuchać samego siebie, szukać swojego miejsca w zawodzie i nie obawiać się zmian czy próbowania nowych rzeczy. Bez względu na wybraną ścieżkę, warto podchodzić do niej z otwartością, zaangażowaniem oraz gotowością do zmian, ciągłego uczenia się, zadawania pytań.

Wiele się ostatnio mówi o równowadze między życiem prywatnym a zawodowym, czy
Pani udaje się ją zachować? Jakie aktywności pomagają się Pani zrelaksować po intensywnym dniu pracy?

Moim zdaniem nie istnieje coś takiego jak „work-life balance”. Jest po prostu balans, ponieważ mamy jedno życie i jedno źródło energii, które musimy podzielić na różne codzienne zadania.

Regularnie inwestuję to, co jest dla mnie najcenniejsze, czyli swój czas, w sport i w podróże. Wybrałam triathlon, który utrzymuje mnie w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. Sport pozwala mi nabrać dystansu w pracy. Dzięki niemu wprowadziłam też do swojego życia wiele zdrowych nawyków. Zwrot z tej inwestycji jest moją siłą napędową do działań na wszystkich innych polach.

Drugie hobby to podróże. Odwiedzając moje ulubione wystawy czy muzea mam możliwość chociaż częściowo realizować swoje niespełnione marzenia o byciu historyczką sztuki i poznawać kolejne niesamowite kultury – tak jak w tym roku, od wspomnianej wcześniej bhutańskiej, po farerską. Dla tych wszystkich wypraw i doznań mogę pracować jeszcze długie lata.


Agata Kowalska, radczyni prawna, absolwentka studiów prawniczych na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Współzałożycielka kancelarii CK LEGAL, w codziennej pracy skupia się przede wszystkim na polskich i międzynarodowych transakcjach M&A oraz obsłudze prawnej inwestycji VC/PE. Pełni funkcję mentorki w Women in Law Foundation, jest współzałożycielką i wiceprezeską Stowarzyszenia „Piękne Anioły”, w którego działalność aktywnie się angażuje. W 2021 r. znalazła się na liście 25 najwybitniejszych prawniczek w biznesie według magazynu Forbes, otrzymała również tytuł Filantropa Krakowa.

Prawieoprawie