Wierzę, że mamy na tym świecie misję, aby dawać wartość innym

„Znajomość specyfiki pracy w HR daje mi przewagę wchodzenia głębiej i widzenia szerzej. Słyszę o tym często od uczestników moich szkoleń. Dodatkowo, dzięki swojemu doświadczeniu managerskiemu, dotykam u klienta sedna problemu i szybko znajduję na niego rozwiązanie” – mówi w najnowszym wywiadzie Joanna Cur, radca prawny, specjalistka prawa pracy.

Dzień dobry, bardzo cieszymy się, że zechciała Pani z nami porozmawiać. Zazwyczaj zaczynamy naszą rozmowę od pytania ,,dlaczego studia prawnicze?”, ale u Pani historia jest zgoła inna. Dlaczego dopiero po ponad 20 latach na rynku pracy zdecydowała się pani na studia prawnicze?

No tak, u mnie to wyglądało kompletnie inaczej niż zazwyczaj to się dzieje :). Moim pierwszym wyborem studiów była Administracja na Wydziale Prawa i Administracji UMK w Toruniu. Ponieważ wydział miał przenieść się do nowo budowanego kompleksu w innej części miasta, a dotychczasowy budynek (tzw. Harmonijka na Starym Mieście) nie był w stanie pomieścić tylu studentów, mój 1-szy rok studiów spędziłam na salach wykładowych w Bydgoszczy. Gdy jednak, w kolejnym roku, przeniesiono nas do miasteczka uniwersyteckiego na ulicę Gagarina w Toruniu, poczułam ten klimat! I bardzo szybko pożałowałam, że wybrałam studia na administracji, a nie na prawie. Pamiętam, jak podczas przerw w zajęciach spotykałam na korytarzu studentów prawa, którzy z wyższością w głosie pytali nas, studentów administracji: „A wy na tej administracji to przerabiacie kazusy?”. W tamtym czasie nawet nie miałam pojęcia co to są kazusy. Dzięki nim się dowiedziałam.

Choć każdy przedmiot na administracji dotyczył jakiejś dziedziny prawa, to jednak po studiach uzyskiwało się tytuł magistra administracji, a nie magistra prawa. W tamtym czasie wydawało mi się, że skoro zdecydowałam się na administrację, to muszę ją skończyć, że jest już za późno, że nie można zbaczać z obranej drogi i tracić tych około 2 lat studiów. Takie było wtedy moje postrzeganie świata. Lata mijały, a ja ciągle myślałam o prawie. Mąż i córka (kiedy trochę podrosła) wielokrotnie namawiali mnie, aby rozpocząć studia prawnicze. Ja jednak ciągle miałam jakieś „ale”.

Przełomem okazały się spotkania z coachem. Miałam wtedy 42 lata i stałam na rozstaju dróg, co dalej z moim życiem zawodowym. Dział, w którym pracowałam, przeszedł poważną reorganizację, moje stanowisko zostało zlikwidowane i wraz z innymi kierownikami mikroregionów straciłam pracę. Pamiętam, że odbyłam 3 spotkania z coachem – dziewczyną, która w tamtym czasie przygotowywała się do certyfikacji. Dzięki rozmowom z nią dotarło do mnie, że te wszystkie blokady dotyczące studiów prawniczych (że za późno, że sobie nie poradzę, że nie dam rady, bo nie mam żadnego prawnika w rodzinie) były tylko w mojej głowie. Po 3 spotkaniach zdecydowałam się na studia prawnicze. Nie miałam nic do stracenia, a mogłam jedynie zyskać! Krótko potem była 3-letnia aplikacja radcowska przy Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Warszawie, po niej egzamin zawodowy. Dzięki złożeniu ślubowania i wpisie na listę radców prawnych mogłam otworzyć swoją własną wymarzoną kancelarię.

Otwarcie mówi Pani, że korzystała z pomocy coacha. Co dały Pani te spotkania, czy poleca je Pani każdej osobie, która ma wątpliwości, co do miejsca, w którym się znajduje?

Tak! W moim przypadku okazało się to strzałem w dziesiątkę. Coaching to proces, w którym pracujemy z osobą (coachem), która pomaga nam zrozumieć, co chcemy osiągnąć i jak to zrobić. Co ważne, coach nie daje gotowych rozwiązań, ale zadaje pytania, które pobudzają nasze myślenie i pomagają znaleźć odpowiedzi wewnątrz siebie. Dzięki temu lepiej poznajemy swoje cele i wartości, rozwijamy pewność siebie i podejmujemy lepsze decyzje. Ważne jednak, aby być na te zmiany gotowym. Ja byłam!

Od tamtego czasu, a minęło już 10 lat, nadal uwielbiam pracować z coachami oraz mentorami. Obecnie również jestem w procesie coachingu.

Po długim czasie na nowo zagościła Pani na salach wykładowych w roli studentki. Czy było łatwo powrócić do takiej formy nauki, ponownych egzaminów, kolokwiów, sesji?

Może nie było łatwo, ale było warto! Bez tego nie mogłabym otworzyć kancelarii. Studiowanie w wieku 40 lat niby jest inne, a jednak takie samo. Nadal jest ogrom pracy, włożonego wysiłku, spędzania wakacji z książką i kodeksem itp. Mnóstwo wyrzeczeń. Kto przeszedł tę drogę, ten wie. Gdybym jednak miała porównywać to studiowanie teraz, z tym na UMK, to powiedziałabym, że było nawet trudniej. Bo przecież kiepsko byłoby w wieku 40 lat być nieprzygotowanym do zajęć czy egzaminu, „głupio” byłoby nie zdać. No więc w naukę musiałam włożyć sporo wysiłku, aby najzwyczajniej w świecie nie wstydzić się przed innymi.

Ma Pani za sobą ogromne doświadczenie biznesowe – zanim została Pani prawnikiem, spędziła Pani łącznie ponad 20 lat w T-Mobile Polska S.A. oraz w Banku Pekao S.A., w tym 8 lat zarządzała sprzedażą w rynku B2C pełniąc rolę szefa regionu w T-Mobile Polska S.A. Co było u Pani głównym impulsem do zmiany swojej roli w biznesowym świecie? Czy prawo dało Pani coś, czego nie dawały poprzednie stanowiska?

Tak jak pisałam wyżej, impulsem była utrata pracy w T-Mobile. Okres pracy w tej firmie mogę podzielić na 2 etapy. Najpierw pracowałam 7 lat, potem odeszłam na 3 lata, aby wrócić ponownie do T-Mobile na 2,5 roku. I właśnie po tych pierwszych 7 latach trafiłam do coacha.

Pracowałam w dziale sprzedaży, zarządzałam salonami i sklepami tego operatora. Praca w sprzedaży nie należy do najłatwiejszych. To ciągła presja wyniku, udowadniania swojej pozycji, branie udziału w rankingach, ciągłe porównywanie z innymi. I choć mój zespół był zawsze w czołówce rankingów, to jednak było to okupione dużym stresem i często pracą ponad siły.

Czasami też miałam wrażenie, że ja nic innego nie potrafię, że gdybym odeszła z korpo, to sobie nie poradzę, że znaczę „coś” tylko wtedy, kiedy tam jestem. Coach pomógł mi przewartościować moje myślenie.

Przez lata była też Pani związana z działami HR. Jak te doświadczenia wykorzystuje Pani dziś? Czy pozwalają lepiej rozumieć branżę i potrzeby klientów?

Oczywiście, zdecydowanie tak. Jako manager sprzedaży miałam codzienny kontakt z działem HR, brałam udział w procesach wartościowania stanowisk, w procesach podwyżkowych itp. Uczyłam się też, wielokrotnie na własnych błędach, co to znaczy dyscyplinować pracownika, monitorować jego pracę, zarządzać jego czasem pracy czy w końcu czasami zwolnić. Kiedy wróciłam do T-Mobile, po krótkim pobycie w dziale sprzedaży, przeszłam do działu HR. Skończyłam w tamtym czasie studia prawnicze i wiedziałam, że chcę tę wiedzę wykorzystać w praktyce. Dział HR wydawał się najlepszym dla mnie wyborem. Dzięki pracy w twardym HR zobaczyłam, jak wygląda obsługa kadrowa na każdym etapie „cyklu życia pracownika”. Dzięki temu dziś, szkoląc pracowników tych działów, dokładnie wiem, o czym mówię, bo sama „dotknęłam” każdego aspektu tej pracy. Dział HR nie ma przede mną tajemnic.

Nieprzypadkowo jako główną specjalizację wybrała Pani prawo pracy. Jak możemy przeczytać na Pani stronie internetowej „Twój spokój to mój cel”. Zna Pani branżę od podszewki. Czy będąc po stronie HR zauważała Pani, że na rynku brakuje prawników właściwe rozumiejących prawo pracy?

Prawnicy pracujący jako in-house w korporacjach, zapewniają bieżącą obsługę prawną, doradzają w sprawach zgodności z przepisami, kontraktami, umowami, regulaminami i innymi zagadnieniami prawnymi dla wszystkich działów. Nie jest więc tak, że specjalizują się w jednej dziedzinie. Kancelarie zewnętrzne natomiast, dotykają często jedynie wierzchołka góry lodowej problemu, nie wchodzą głęboko w temat, nie znają „spodu”. Opiniują po to, aby zminimalizować ryzyka prawne dla pracodawcy. Ja również to robię dla moich klientów, jednak znajomość specyfiki pracy w HR daje mi przewagę wchodzenia głębiej i widzenia szerzej. Słyszę o tym często od uczestników moich szkoleń. Dodatkowo, dzięki swojemu doświadczeniu managerskiemu, dotykam u klienta sedna problemu i szybko znajduję na niego rozwiązanie.  

Chcielibyśmy zapytać o Pani kancelarię. Czy wybierając ścieżkę prawniczą, mając doświadczenie pracy w biznesie, od razu wiedziała Pani, że chce zakładać własną kancelarię? Czy pojawiły się jakieś obawy, czy jednak dążenie do spełnienia marzenia, postawienia na siebie i swój rozwój zniwelowało takie myśli?

Wiedziałam od razu! Nie było moim marzeniem jedynie ukończenie prawa. Wiedziałam, że po nim trzeba działać dalej, kształcić się dalej. Przez kilka ładnych lat marzył mi się notariat, na studiach jednak zweryfikowałam swoje zapędy i zdecydowałam się na aplikację radcowską. Było mi w zasadzie wszystko jedno, czy będzie to aplikacja radcowska czy adwokacka. Wybór padł na tę pierwszą, gdyż bardziej odpowiadał mi tok nauczania.

Po studiach prawniczych rozpoczęła Pani studia doktoranckie, ale zrezygnowała z nich Pani. Jakiej dziedziny dotyczyły? Decyzja o rezygnacji była spowodowana brakiem czasu czy może pojawiły się inne możliwości rozwoju? Zamierza Pani jeszcze kiedyś kontynuować ten temat?

Studia doktoranckie miały być przepustką do podejścia do egzaminu radcowskiego bez konieczności odbywania aplikacji radcowskiej. Zaraz po ukończeniu studiów podeszłam do egzaminu wstępnego na aplikację radcowską, jednak niestety go nie zdałam, zabrakło mi kilku punktów do wymarzonych 100. Zdecydowałam się na studia doktoranckie na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, żeby nie czekać całego kolejnego roku. Tak jak piszę wyżej, zależało mi na tym, aby jak najszybciej dostać ten oczekiwany, wymarzony tytuł mecenasa. Po 1,5 roku na doktoracie (z prawa pracy) zrozumiałam, że sam tytuł doktora, bez praktyki w kancelarii nie zapewni mi takiej wiedzy, którą mogłabym zdobyć na aplikacji i praktykach. Ponownie zaczęłam uczyć się do egzaminu wstępnego. Tym razem zdałam! Studia doktoranckie zawiesiłam więc na kołku i na ten moment nie planuję do nich wrócić.

Przed założeniem kancelarii już dużo wcześniej świadomie budowała Pani swoją markę osobistą w social mediach i nie tylko. Skąd myśl, by postawić na rozpoznawalność w sieci? Była to intuicja i siła doświadczenia w HR czy może podpowiedź doradców?

Intuicja :). Wyróżnij się albo zgiń – jest takie powiedzenie. Kiedy zdecydowałam się na odejście z korporacji, założenie własnej firmy i szkolenie z prawa pracy, wiedziałam, że do wszystkiego muszę dojść sama, że nikt mi nic nie da za darmo. Ledwo zaczęłam pracę na swój rachunek, a wybuchła pandemia. Nie było więc nawet za bardzo innej możliwości, jak pokazanie się w sieci. A ponieważ celuję w klienta firmowego, to mój wybór padł na Linkedln. W 2020 r. było na tej platformie zdecydowanie mniej użytkowników niż dziś. Rzadko kto postował. Pisanie regularnych treści zwróciło więc uwagę społeczności. Od tego się zaczęło.

Jest Pani obecna na wydarzeniach, konferencjach, regularnie publikuje Pani na LinkedIn. Czy według Pani, to aktywności niezbędne w procesie budowania marki osobistej i rozpoznawalności? Co poradziłaby Pani początkującym użytkownikom LinkedIna?

W mojej ocenie tak. Nie ma Cię w sieci, nie istniejesz. To zdanie naprawdę ma sens. Właśnie dzięki mojej aktywności w social mediach przychodzą do mnie klienci (wcześniej do firmy, którą założyłam po odejściu z korporacji, teraz do kancelarii), jestem zapraszana na konferencje i inne wydarzenia, publikuję w różnych miejscach. Dzięki temu jestem widoczna. Bez social mediów byłoby to niemożliwe.

Została Pani wyróżniona przez Forbes Polska i znalazła się w gronie 50 osób, które po 50-tym roku życia zmieniły swoją drogę zawodową i odniosły sukces. Czy ta nagroda jest dla Pani ukoronowaniem swojej kariery czy raczej kolejnym powodem, by się nie zatrzymywać i dalej spełniać swoje plany, marzenia?

Dokładnie tym drugim. To dowód na to, że można wszystko, niezależnie od wieku, że tylko w naszych głowach są ograniczenia, że stawiamy je sobie sami. Przeceniamy to, co możemy zrobić w rok, a nie doceniamy tego, co można zrobić w dłuższym okresie. A przecież czas i tak płynie. Sama przez wiele lat miałam te ograniczenia w głowie i je pielęgnowałam. Dopiero zmiana przekonań oraz ciągła nauka siebie i tego, co mi służy, zrewolucjonizowały moje życie. Jestem sobie za to ogromnie wdzięczna.

Angażuje się Pani w działalność społeczną. Od 2023 jest Pani ekspertką w Fundacji „Dobra Fundacja” zajmującej się przeciwdziałaniem mobbingowi w miejscu pracy.  Pełniła też Pani rolę mentora wpierającego w Women in Law Foundation. Skąd w Pani tyle motywacji, by działać i angażować się w sprawy społeczne?

Lubię występować i lubię błyszczeć. Tak, dobrze czytacie :). Wierzę jednak, że mamy na tym świecie misję, aby dawać wartość innym. Ja właśnie mam ten niesamowity przywilej, że tę wartość daję między innymi w pracy w fundacji. Wspieram osoby, które doznały mobbingu, edukuję zarówno pracowników jak i pracodawców. Dzięki „Dobrej Fundacji” mogę robić to nie tylko w zaciszu czterech ścian, ale również pokazywać się w mediach, występując w TV czy w radiu. To mnie uskrzydla. Korzyść jest więc dla każdej ze stron.

Wspiera Pani kobiety w ich drodze zawodowej – czy jest jakaś jedna myśl, którą chciałaby Pani przekazać kobietom?

Powiedziałabym tak: słuchaj siebie i swojego serca. Jeśli po otrzymaniu jakiejś prośby czy propozycji Twoje ciało stawia opór (na pewno go wyczujesz, jeśli się pojawi), to znak, aby nie iść w tę stronę. Nie pomagaj kosztem siebie. Najpierw Ty, potem inni, jednak zawsze z szacunkiem do drugiego człowieka. Pamiętaj, aby najpierw szczęścia szukać w sobie i nie uzależniać go od warunków zewnętrznych. Nie mów: „Będę szczęśliwa, jak to się spełni”. Bądź szczęśliwa już dziś, niezależnie od okoliczności. Jeśli poczujesz szczęście, będziesz nim emanować i dzięki temu będziesz mieć wokół siebie spełnionych ludzi. Tego Ci życzę. To nie są truizmy. To prawda, która dotarła do mnie po wielu latach pracy w korpo.

Przy tak intensywnym trybie życia dodatkowo szkoli i uczy Pani innych. Jest Pani wykładowczynią prawa pracy w Stowarzyszeniu Księgowych w Polsce oraz na studiach podyplomowych „Prawo medyczne w ochronie zdrowia” na Uniwersytecie Medycznym w Warszawie. Została Pani wyróżniona nagrodą dla najlepszego Wykładowcy 2023 r. w Eduwersum Colegium Rozwoju HR. Czy w pracy wykładowczyni wykorzystuje Pani swoje indywidualne metody nauki, aby przekazać jak najwięcej praktyki i swojego doświadczenia?

I dodatkowo od tego roku akademickiego jestem wykładowczynią prawa pracy na 2 kierunkach studiów podyplomowych na Uczelni Łazarskiego: „Prawo pracy i Ubezpieczeń Społecznych”, „Prawo i zarządzanie w sektorze mody – zrównoważony i cyrkularny sektor mody” – które zresztą sama ukończyłam, bo moda to moja wielka miłość.

Jestem wdzięczna za te wszystkie zaproszenia do współpracy. Jestem wdzięczna, że otaczają mnie dobrzy ludzie. I tak, mam swój autorski sposób prowadzenia zajęć. Jest autorski w tym sensie, że mówię do ludzi prostym językiem. Bardzo mi na tym zależy, aby właśnie ten przekaz taki był. Dziś raczej rzadko kto chce słuchać teoretycznych prawniczych wywodów. Korzystam oczywiście ze swojego ponad 20-letniego doświadczenia. To się ludziom podoba.

Pani początki jako prawniczki przypadły na czas pandemii COVID-19. Jak wspomina Pani ten czas? Czy pandemia zmieniła Pani podejście do pracy?

Zdecydowanie zmieniła. Zdążyłam poprowadzić szkolenia stacjonarne przez kilka miesięcy i potem wybuchła pandemia. Zmieniła wszystko w mojej pracy. Pamiętam, że „nie płakałam nad rozlanym mlekiem”, a zaczęłam od razy myśleć, co mogę zrobić, aby przejść na online. Byłam pewnie jedną z pierwszych klientek w Polsce, która kupiła kamerę (nota bene nigdy jej nie użyłam, bo kamera w moim ukochanym macbook-u świetnie daje radę), mikrofon (tutaj podobnie, jak z kamerą), lampę do szkoleń oraz duży stojak na tła (nikt wtedy jeszcze nie wiedział o wbudowanych tłach w aplikacje).

W firmach szkoleniowych, z którymi wtedy współpracowałam zaproponowałam szkolenia online. Na początku, jedynie jedna z nich była na tę formę szkoleń otwarta. Potem sukcesywnie doszły następne.

Z perspektywy czasu uważam, że pandemia bardzo mi pomogła: mogłam pokazać się w social mediach zupełnie za darmo, mogłam prowadzić szkolenia ze swojego mieszkania, w przysłowiowych papciach (i tu przyznam się Wam, że przez jakieś 3 lata na każde szkolenie online zakładałam szpilki, to dodawało mi większej pewności siebie). Nigdzie nie musiałam jeździć. Chwilę po zakończonym szkoleniu wychodziłam z pokoju i już byłam w domu.  

Posiada Pani wieloletnie doświadczenie na rynku pracy i zapewne wiele zmian przez ten czas Pani zaobserwowała. Czy ma Pani jakieś prognozy co do kierunku rozwoju branży prawniczej? Może coś Panią niepokoi, budzi refleksje?

Zmiany w branży prawniczej na przestrzeni lat są ogromne. Myślę, że jednym z głównych trendów jest wzrost znaczenia technologii: narzędzia do automatyzacji procesów prawnych czy choćby praca zdalna stały się coraz powszechniejsze, a w wielu kancelariach są już standardem. Rozwój nowych obszarów prawa, takich jak prawo nowych technologii czy przepisy dotyczące ESG wymagają od nas ciągłego dokształcania się i adaptacji.

Rosną też oczekiwania klientów, którzy teraz chcą szybszych odpowiedzi i bardziej zindywidualizowanego podejścia. Klient nie zadowoli się już czekaniem przez kilka dni na odpowiedź, która dla niego niewiele wnosi, a jest przede wszystkim popisem erudycji mecenasa.

Myślę, że jednym z największych wyzwań w kancelariach z wieloletnią tradycją jest teraz utrzymanie równowagi pomiędzy nowoczesnymi rozwiązaniami a tradycyjnymi wartościami prawniczymi.

Obserwujemy rosnącą popularność technologii AI w branży prawniczej. Czy Pani też z niej korzysta? Widzi Pani dla niej zastosowanie w kontekście prawa pracy?

Tak, jak najbardziej. AI pomaga mi w generowaniu odpowiedzi na proste pytania od uczestników szkoleń. Wspomaga mnie również przy tworzeniu kazusów na warsztaty oraz testów wiedzy.

Może być Pani wzorem dla wielu, jeśli chodzi o odwagę w walce o swoje marzenia. Jakie dałaby Pani rady tym, którzy dopiero szukają swojej drogi zawodowej oraz tym którzy zastanawiają się nad diametralną zmianą?

Powiedziałabym tak: próbuj, sprawdzaj, co Ci służy, a co nie. Nie spiesz się, próbuj życie małymi łyżeczkami – przynajmniej u mnie się to sprawdza. Nigdy nie pal za sobą mostów. Nawet, jeśli ktoś jest nie fair w stosunku do Ciebie, zachowaj klasę. Podejmuj decyzje w zgodzie ze sobą i swoimi wartościami, nie oglądaj się na innych. A potem bądź konsekwentny i codziennie buduj swoje życie. Nie bój się marzyć. Jeśli nie wiesz, jaką decyzję podjąć, zapytaj siebie: „Co bym zrobił/a, gdybym się nie bał/a?”. U mnie to pytanie to strzał w 10! Kiedy je sobie zadaję, nie mam żadnych wątpliwości, co zrobić. Słuchaj siebie, nie innych. To w końcu Twoje życie.  


Joanna Cur – radca prawny, specjalistka prawa pracy, mentorka, szkoleniowiec, wykładowczyni akademicka. Posiada 25-letnie doświadczenie w biznesie. Przez wiele lat związana z korporacjami, aktualnie właścicielka Kancelaria Radcy Prawnego Joanna Cur, w której doradza przedsiębiorcom i działom HR. Wyróżniona przez Forbes Polska w rankingu 50 po 50.

Prawieoprawie