Zawód adwokata w sprawach karnych to moja pasja

Moje emocje nie są najważniejsze, gdy udzielam pomocy prawnej, przykładowo osobie pokrzywdzonej przemocą Policji, czy osobie dyskryminowanej w miejscu pracy na tle tożsamości płciowej. Etyka zawodowa zobowiązuje mnie do rzeczowości i umiarkowania i tak też staram się wspierać klientów, występować przed organami państwa. Oczywiście, to jest duże wyzwanie, bo zwykle sprawy tego typu budzą poczucie niesprawiedliwości. – mówi Filip Rak, adwokat, który reprezentuje klientów w sprawach karnych, zarówno gospodarczych, jak i związanych z prawami człowieka, w tym przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Zapraszamy na kolejny wywiad w cyklu Prawnicy z pasją.

Dzień dobry, cieszymy się, że przyjął Pan zaproszenie do rozmowy. Zazwyczaj zaczynamy pytaniem „dlaczego prawo?”, ale Pan ma za sobą nieco inną ścieżkę edukacji. Podczas Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskiem łączył Pan dwie dyscypliny – prawo i filozofię. Skąd taki wybór?

To ja dziękuję za zaproszenie! Moim pierwszym wyobrażeniem na temat kariery zawodowej, jeszcze w liceum, wcale nie było prawo. Interesowały mnie inne dziedziny humanistyki, jak filozofia, antropologia kultury, literatura, dlatego zdecydowałem się na studia interdyscyplinarne. Kierunek „prawo” wybrałem z powodów pragmatycznych. Przyznam, że studia prawnicze były dużo mniej pasjonujące, niż filozofia czy historia. Natomiast moje podejście zmieniło się, kiedy zacząłem pracować w dziedzinie prawa karnego i praw człowieka. Okazało się, że studia a praktyka to dwa różne światy, a praca prawnika jest pasjonująca i inspirująca intelektualnie, nie mniej, niż literatura filozoficzna, choć w inny sposób. I tak wybrałem moją drogę zawodową.

Czy to interdyscyplinarne wykształcenie wpływa na Pana podejście do praktyki prawniczej, a filozofia pomaga w rozwiązywaniu konkretnych problemów prawnych?

Myślę, że znajomość filozofii, rozumianej jako historia filozofii, czyli znajomość tekstów filozoficznych z różnych epok kulturowych, nie wpływa bezpośrednio na umiejętność rozwiązywania problemów prawnych. Tutaj kluczowa jest znajomość prawa, orzecznictwa. Ale taka wiedza, czy szkolenie filozoficzne jest pośrednio pomocne, bo uczy krytycznej analizy tekstu – a właśnie na przekazach językowych, przepisach prawa, zeznaniach, czy innych dokumentach, zwykle pracujemy. Pozwala także na bardziej świadomą dyskusję o etyce, ogólnych zasadach działania państwa, obowiązkach państwa w stosunku do obywateli i wzajemnie. Taka perspektywa bywa istotna na sali sądowej.

By podać przykład, miałem sprawę klienta, który został oskarżony o blokadę marszu tzw. Szturmowców w Warszawie. To neofaszystowska organizacja, odwołująca się do nazistowskiej symboliki, w samej nazwie nawiązująca do hitlerowskiej gazety „Der Sturmer”. W sądzie odnosiliśmy się do symboliki neonazistowskiej, wykorzystywanej przez Szturmowców oraz do tego, że marsz z takimi hasłami nie powinien być chroniony na podstawie wolności słowa, która nie obejmuje szerzenia treści totalitarnych. Rozumienie historii, także historii Polski, oraz rozumienie zasady i zasięgu ochrony wolności słowa, opiera się na wiedzy humanistycznej i społecznej – i w tym aspekcie studia humanistyczne były mi pomocne w argumentacji na rozprawie. Mój klient został uniewinniony.

Ukończył Pan też British Law Centre przy Juris Angliae Scientia (szkoły prawa angielskiego prowadzonej przez University of Cambridge we współpracy z Uniwersytetem Warszawskim) a podczas studiów spędził pół roku na Université d’Orléans w ramach programu „Erasmus”. Czy te doświadczenia pomogły Panu w późniejszych działaniach np. w stowarzyszeniach międzynarodowych?  

Doświadczenie szkoły prawa obcego czy Erasmusa jest kluczowe dla praktyki, otwiera nowe perspektywy merytoryczne, daje umiejętności językowe w dziedzinie prawa. Erasmus to też poznawanie innej kultury. To się potem przydaje w wielu sytuacjach zawodowych, więc bardzo to polecam wszystkim studentkom i studentom prawa.

Walka o prawa człowieka jest stałą i ważną częścią Pana pracy. Wspiera Pan m.in. organizacje takie jak Fundacja Interakcja i OII Europe (Organisation Intersex International Europe) w zakresie obrony praw osób interpłciowych. Jako doradca w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich brał Pan udział w postępowaniach przeciwko „strefom anty-LGBT”, w sprawach o ustalenie płci, w sprawach praw dzieci rodziców jednopłciowych. Co było największym wyzwaniem w tego typu sprawach? Czy Pana zdaniem potrzebujemy dalszych zmian w prawie, by wspierać równość wszystkich ludzi czy to raczej kwestia edukacji i budowy świadomości społecznej?

Wyzwania w obronie praw osób LGBTIQ są liczne i różnorakie. Po pierwsze, są kwestie społeczne, duże niezrozumienie, kim są i czego potrzebują osoby z tej grupy. Znaczna część naszej pracy polega na edukowaniu, walce z dezinformacją, zwalczaniu szkodliwych stereotypów. Na przykład edukowaniu, że homoseksualność nie ma nic wspólnego z pedofilią, co potwierdzają stanowiska prestiżowych instytucji jak Polskie Towarzystwo Seksuologiczne, Światowa Organizacja Zdrowia, konsensusy nauk medycznych. O takich podstawowych kwestiach trzeba wciąż, niestety, niektórym osobom przypominać. Druga sprawa, to że ludzie, w tym decydenci, nie do końca zdają sobie sprawę z tego, jak różnorodny jest parasol „LGBTIQ”. Na przykład, zwykle myśli się tu o osobach homoseksualnych, ale pod tą zbitką literek kryją się między innymi osoby transpłciowe oraz interpłciowe – a tu znów, osoby transpłciowe i interpłciowe to zupełnie inne grupy, które mają inne priorytety, jeśli chodzi o ochronę prawną. Takie podstawowe rzeczy – jak na przykład to, że osoby interpłciowe to osoby, które mają wrodzone zróżnicowania cech płciowych od strony budowy ciała, i nie jest to kwestia tożsamości płciowej – trzeba zawsze tłumaczyć w niemal każdym – sądowym czy innym wystąpieniu publicznym.

Jeśli chodzi o to, jakich zmian w prawie potrzebujemy w kwestii ochrony praw osób LGBTIQ, to lista jest bardzo długa. Jest to regulacja związków partnerskich i ogółem, praw rodzin tęczowych, w tym prawa do adopcji. Jest to ustawa o korekcie płci, która wreszcie pozwoli osobom, które chcą przejść korektę – a podkreślę, że są to nie tylko osoby transpłciowe, choć to najszersza grupa, ale też osoby interpłciowe – na godną i prostą procedurę. Dalej jest kwestia pełnej ochrony przed dyskryminacją i mową nienawiści, która obecnie jest niepełna. Postulatem jest też zakaz nieuzasadnionych operacji chirurgicznych na dzieciach interpłciowych, podejmowanych na ich narządach płciowych bez ich świadomej zgody. Ta lista postulatów nie jest wyczerpująca, ale to temat na odrębną rozmowę!

Reprezentuje Pan klientów w postępowaniach przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka (np. aktywistów na rzecz klimatu i demokracji). Na swoim koncie ma Pan też sprawy dotyczące ekstradycji czy pracy w zespole prawników reprezentujących pokrzywdzonego przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze w słynnej sprawie tzw. tajnych więzień CIA. Ich wysoki stopień skomplikowania prawnego to jedno, ale muszą być też trudne i wyczerpujące psychicznie. Jak przygotowuje się Pan do nich? Co jest dla Pana najtrudniejszym momentem podczas takiego procesu?

Przygotowuję się do nich przede wszystkim merytorycznie. Moje emocje nie są najważniejsze, gdy udzielam pomocy prawnej, przykładowo osobie pokrzywdzonej przemocą Policji, czy osobie która spotkała się z dyskryminacją w miejscu pracy na tle tożsamości płciowej. Etyka zawodowa zobowiązuje mnie do rzeczowości i umiarkowania i tak też staram się wspierać klientów, występować przed organami państwa. Oczywiście, to jest duże wyzwanie, bo często sprawy tego typu budzą poczucie niesprawiedliwości. Jeśli takie emocje się u mnie pojawiają, a nie będę ukrywał, że tak bywa, to studzę je i przekuwam na kwestie merytoryczne. Najważniejszą dla mnie sprawą jest jednak zawsze opanowanie materiału, dokumentów sprawy, adekwatnego orzecznictwa, przepisów, przygotowania się do danej czynności procesowej – na tym staram się przede wszystkim skupiać.

Obecnie wrócił Pan do pracy w kancelarii. Doradza Pan m.in. firmom w sprawach z szeroko pojętego prawa karnego gospodarczego. Skąd ta zmiana? Czy inaczej pracuje się dla fundacji, takiej jak np. Helsińska Fundacja Praw Człowieka niż dla biznesu?

Praca jako adwokat w prywatnej praktyce również daje duże, a w pewnych aspektach nawet większe, niż np. w Biurze RPO, gdzie pracowałem, pole do działania na rzecz praw człowieka – i to też staram się realizować, w tym współpracując z organizacjami pozarządowymi. Moją podstawową specjalizacją zawsze były sprawy karne. Pierwsza kancelaria, w której pracowałem, specjalizuje się w kwestiach prawa karnego, w tym prawa karnego gospodarczego, prawach człowieka. Mój powrót do tej tematyki po okresie pracy w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich był dla mnie czymś naturalnym. Zawód adwokata i praca w sprawach karnych to moja pasja zawodowa. Oczywiście, ta praca wygląda inaczej niż w fundacji czy instytucji państwowej, ale podkreślam, że działania na rzecz dobra wspólnego są stałą częścią mojej pracy i dziękuję mojej kancelarii, że je wspiera.

Łączy Pan w swojej praktyce trzy różne dziedziny prawa – prawo karne, ESG, prawa człowieka. Jak to się Panu udaje? A może mają one więcej ze sobą wspólnego, niż nam się wydaje?

Dziękuję za pytanie, zwłaszcza w jego drugiej części. Prawo karne, kwestie zrównoważonego rozwoju i prawa człowieka to kwestie bardzo ściśle ze sobą związane. ESG, czyli aspekty środowiskowe, społeczne i zarządcze w biznesie, czerpią z wielu dziedzin, a kwestie związane z prawem karnym i prawami człowieka zajmują tu istotne miejsce. Zespół ESG, w którym pracuję w mojej kancelarii – Wardyński & Wspólnicy – jest interdyscyplinarny, uczestniczą w nim prawnicy i prawniczki z różnych dziedzin, bo tego wymaga doradztwo w zakresie ESG. Jeśli chodzi o moją dziedzinę, kwestie społeczne w ESG wymagają podejścia „prawno-człowieczego”, choćby jeśli chodzi o ochronę praw człowieka pracowników w globalnych łańcuchach dostaw. Prawo karne jest kluczowe, jeśli chodzi o kwestie zarządcze, do których należy przeciwdziałanie korupcji, praniu brudnych pieniędzy i innym nadużyciom w przedsiębiorstwach. Stąd praca w tematyce ESG, bazująca na mojej podstawowej specjalizacji, jest czymś naturalnym.

Działa Pan również w międzynarodowym Stowarzyszeniu Prawników International Bar Association. Czy międzynarodowe współprace są pomocne w rozwijaniu prawniczej kariery?

Udział w międzynarodowych stowarzyszeniach jak International Bar Association, American Bar Association, czy International Association of Young Lawyers, jest bardzo ważny w rozwoju praktyki zawodowej. To nawiązywanie kontaktów zawodowych, wymiana doświadczeń. Warto zwrócić uwagę na różne opcje dofinansowania, jak konkursy czy stypendia, zwykle organizowane przez te organizacje.

Jeśli chodzi o mnie, działam w komitecie ds. praw osób LGBTIQ przy International Bar Association i jest to doskonałe miejsce do wymiany doświadczeń, przepływu informacji na temat tego, co dzieje się w różnych miejscach na świecie. Na przykład, miałem okazję być prelegentem w panelu na temat wpływu kwestii praworządności na prawa osób LBGTIQ. W panelu brała udział, między innymi, Njeri Gateru, prawniczka z Kenii, członkini jedynej organizacji LGBTQ w Kenii. Opowiadała historię walki o rejestrację swojego stowarzyszenia przed Sądem Najwyższym – wątpliwość dotyczyła tego, czy przeciwdziałanie dyskryminacji ze względu na orientację seksualną jest zgodne z kenijską konstytucją. Sprawa zakończyła się sukcesem fundacji. Gdyby nie International Bar Association, nie miałbym zaszczytu poznania Njeri i wysłuchania jej historii. Takich ludzi i historii było zresztą więcej – z Indii, Singapuru, Izraela, Kanady, ale znów – trzeba by oddzielnej rozmowy, by je wszystkie opowiedzieć.

W 2020 r. doprowadził Pan do nowelizacji tzw. ustawy covidowej, by umożliwiała ona eksmisję sprawcy przemocy domowej. Podobno przyczynkiem do zmiany legislacyjnej, do której napisał Pan poprawkę, był Pana tekst o luce w ustawie, który ukazał się w serwisie Prawo.pl. Opowie nam Pan tę historię?

Wszyscy pamiętamy, jak specyficznym okresem w życiu społecznym i politycznym był lockdown w 2020 r. Pojawił się wtedy na stronach rządowych, procedowany w ekspresowym, nocnym tempie, projekt ustawy „o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-COV-2”, tzw. ustawa covidowa. Jednym z pomysłów rządu było wówczas całkowite wstrzymanie jakichkolwiek eksmisji. Przeanalizowałem wtedy tę kwestię i okazało się, że projekt wstrzymuje także eksmisje sprawców przemocy domowej, które odbywały się w trybie ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Wzbudziło to moją niezgodę, więc napisałem, również w ekspresowym tempie, artykuł na Prawo.pl, z postulatem konkretnych zmian w projekcie.

Następnie poruszyłem niebo i ziemię, oczywiście przez internet, bo tylko to w lockdownie było możliwe, by skontaktować się z posłankami i posłami, którzy mogliby zgłosić w tym zakresie poprawkę do projektu. Tak udało mi się nawiązać kontakt z posłanką Moniką Rosą, która poprosiła mnie, żebym przygotował poprawkę. Poprawkę napisałem – znów, w tempie ekspresowym – i następnie została zgłoszona i przegłosowana wraz z całą ustawą, i stała się prawem. Największą satysfakcję miałem z tej inicjatywy po jakimś czasie, gdy uczestniczyłem w szkoleniu z praw lokatorów, prowadzonym przez pewną panią komornik. Zapytałem ją, czy stosuje te przepisy (nie wspomniałem, że byłem autorem poprawki). Odpowiedziała, że tak, że w kilku przypadkach w lockdownie komornicy korzystali z tych przepisów i udało się dzięki temu odseparować sprawcę przemocy od osoby pokrzywdzonej.

Czy nagrody są ważne w pracy prawnika? Ma Pan ich na swoimi koncie już całkiem sporo. Gratulujemy choćby dwukrotnej rekomendacji w prestiżowym międzynarodowym rankingu The Legal 500 EMEA, 23. miejsca na liście najbardziej wpływowych prawników opublikowanym przez Dziennik Gazetę Prawną w 2021 r. Jest Pan też zwycięzcą konkursu Rising Stars 2023 Wolters Kluwer. Czy coś się zmieniło w Pana pracy po tych wyróżnieniach?

Jestem wdzięczny za te wyróżnienia, które motywują mnie do dalszej pracy. Wpływają też one na rozpoznawalność, co nie tylko pomaga w karierze zawodowej, ale też daje okazje – jak choćby ten wywiad – do rozmowy o sprawach ważnych, jak ochrona praw osób LGBTIQ.

Tematy, którymi zajmuje się Pan zawodowo, nie należą do najłatwiejszych – choćby ze względu na ładunek emocjonalny, który ze sobą niosą. Jak Pan dba o higienę psychiczną? Czy pasja do muzyki i gra na perkusji to Pana wentyl bezpieczeństwa i sposób na work-life balance?

Wygospodarowanie czasu wolnego, by oderwać się od pracy jest bardzo ważne – dla mnie, mojej rodziny. Myślę, że dotyczy to nie tylko prawników, ale większości ludzi w otaczającym nas świecie – z głowami w komputerach, w szumie informacyjnym, siedzących całymi dniami za biurkiem. Taki tryb życia odbija się na zdrowiu i trzeba dbać, by dawać temu przeciwwagę, co zdecydowanie polecam osobom wkraczającym na drogę kariery zawodowej. Dla mnie muzyka i sport to jak najbardziej wentyl bezpieczeństwa i nie wyobrażam sobie życia bez nich! Skorzystam z okazji i zapraszam Państwa do odsłuchania płyty naszego zespołu Bez i Nadzieja, zatytułowanej „Kamień z Serca” – jest dostępna na Spotify i Youtube!

Wydaje się, że przy okazji wyszła nam odpowiedź na standardowe ostatnie pytanie o radę dla osób startujących w zawodowy świat prawa. 😊

Dokładnie tak!

Bardzo dziękujemy za rozmowę! 😊

_______________________________________________

Filip Rak – adwokat specjalizujący się w prawie karnym, ochronie praw człowieka oraz ESG. Doradza organizacjom społecznym oraz angażuje się w działania na rzecz równości i praw osób LGBTIQ. Jego publikacje i działania przyczyniły się do zmian legislacyjnych, m.in. w zakresie ochrony osób doświadczających przemocy domowej. 

Laureat prestiżowych wyróżnień, w tym rekomendowany w rankingu The Legal 500 EMEA oraz zwycięzca konkursu Rising Stars 2023 Wolters Kluwer. W 2021 r. znalazł się na 23. miejscu na liście najbardziej wpływowych prawników opublikowanym przez Dziennik Gazetę Prawną. Aktywnie działa w International Bar Association, rozwijając współpracę międzynarodową w zakresie praworządności i praw człowieka.  W czasie wolnym gra na perkusji w zespole Bez i Nadzieja.

Prawieoprawie